WITH FRIENDS LIKE THESE ...
Na wstępie filmu narrator tonem przywodzącym na myśl klasyczne odcinki „Strefy Mroku” raczy nas jakimiś farmazonami o społeczeństwie, ludziach i relacjach międzyludzkich. Następnie widzimy trójkę osób wsiadających do jednego autobusu. Każde z nich będzie bohaterem innej historii.
Pierwsza opowiada o niezbyt majętnym chłopaku, który za całe oszczędności zgromadzone przez siebie i przez swoją dziewczynę kupuje sportowy samochód. Nie jest to zwykły samochód, ale potrafiący mówić klasyk (słyszy go tylko główny bohater). Dziewczyna, jak łatwo się domyśleć, nie jest za bardzo zadowolona z zakupu. Zazdrosny samochód stara się więc przekonać swego nabywcę, że kobieta nie jest mu potrzebna do szczęścia... Beznadziejny segment nie mający nic wspólnego z horrorem. Uwaga! Porównywanie go choćby w myślach do „Christine” uznać można za grzech kategorii superciężkiej.
Druga opowieść rozpoczyna się w typowym kawalerskim mieszkaniu. Wszędzie walają się puste butelki po piwie i brudne ubrania. W niesprzątanej od lat lodówce zalęgł się dziki lokator, wyhodowany na kilogramach śmieci i zarazków. „Junior” - bo tak każe na siebie mówić ów stwór - chce na swoich, dość specyficznych warunkach zaprzyjaźnić się z lokatorem kawalerki. Fatalny humor, fatalne efekty specjalne (bardzo widoczne łączenia na beznadziejnym skądinąd kostiumie stwora), krótkimi momentami widoczne jakieś nędzne pseudo ekologiczne przesłanie.
Ostatnia wreszcie historia opowiada o Susan, która wybiera się do biura matrymonialnego, które przy pomocy komputera ma znaleźć dla niej perfekcyjną randkę. Maszyna podołała zadaniu i oto zadowolona kobieta spotyka się z przystojnym młodzieńcem. Wszystko jednak jest cudowne aż do przesady. Facet praktycznie czyta w myślach dziewczyny. Wie wszystko o jej zainteresowaniach, na kręgielni każdorazowo zbija komplet kręgli etc. Ordynarna zrzynka z „Żon ze Stepford”.
Historie wyglądają, jakby ktoś wymyślał je na szybko, kiedyś pomiędzy poranną toaletą a wyjściem do pracy – mając jednocześnie tysiąc innych rzeczy na głowie. Bez polotu, bez pomysłu, bez jakiejkolwiek jakości. Sama koncepcja spięcia tych historii wątkiem podróży autobusowej (dokąd? W jakim celu? Co to w ogóle ma być? A ten kierowca w kapturze to niby kto?) również jest absurdalna, nieudana, wymyślona na poczekaniu, żeby tylko cokolwiek było. Nie wystraszy ten film nikogo i raczej nikogo nie rozśmieszy. Nie powiem, że widziałem gorsze filmy od niego, bo chyba nie widziałem. Widziałem co najwyżej dzieła równie słabe. Nie wyobrażam sobie też, bym kiedykolwiek mógł gorsze filmy zobaczyć. „With Friends Like These...” pozostanie dla mnie chyba zawsze w grupie filmów będących synonimem najgorszego szrotu (tudzież sortu).
Pomimo tego wszystkiego cieszę się, że film obejrzałem. Dzięki temu chociażby mogę jako pierwsza osoba wystawić mu ocenę na Filmwebie, czym być może zaoszczędzę cennego czasu innym.
Rachel Bruneau (Pick-up Girl); Michael Burns (Frank); Patty Carderelli (Banns -voice); Carolyn Davine (Pauline); Norman Fell (Narrator - voice); Deirdre Fitzsimons (Susan); Eric Foskett (Kathleen's Father); Nathalie Gauthier (Pam); Reg Hanson (Pinkus); Beth Lachance (Kathleen); Sylvain Lamontagne (Waiter); Christopher B. MacCabe (Chris); Maxine Messer (Woman Friend); Pantazidis Panagiotis (Paramedic #2); Ray Roth (Man in Alley); Mark Ruel (Alex Diddle); Frank Schorpion (Truck Driver); Robert Scott (Policeman); John Spicer (Frank); Cal Strathmann (Paramedic #1); Martin Surette (Mr. Smith); Bill Torrie (Older Man); Johnny Usry (Policeman); Al Vandecruys (Jack Tow - jako Al Vandercruys); Suzanne Verdall (Woman in Alley); Dawna Wightman (Woman in Car); Russell J. Yvan (Creature).
Reżyseria: Chris Malazdrewicz, Thomas Parkinson, Alain Zaloum;
Scenariusz: Jim C. Diorio, Antoinette Martella, Thomas Parkinson;
Muzyka: Richard Gresko;
Zdjęcia: Michel Lamothe, Bruno Philip, Stephen Reizes.
CAN 1991, 81 min.
Produkcja: Claudio Castravelli, Jean Guy Despres, David Pollock, Ray Roth, Gary Whalen / Taurus 7 Film Corporation, Whalen Castravelli Productions.