MROŹNY WIATR
Przeddzień wigilii Bożego Narodzenia. Żeby zdążyć spędzić święta wraz z rodziną, nieznana nam z imienia studentka decyduje się na wielogodzinną podróż samochodem z nieznanym sobie (i nam również) studentem. Z początku wydawałoby się nieśmiały chłopak, z każdą chwilą okazuje się być coraz bardziej ekscentrycznym. Niepokój zaś dziewczyny budzi jego znajomość szczegółów jej życia, jasno wskazująca na to, że chłopak ją śledzi. Uznając, że ma do czynienia z mało groźnym dziwakiem, dziewczyna z trudem znosi monotonię dalszej podróży. Po postoju na stacji benzynowej chłopak decyduje się zboczyć z autostrady, którą poruszał się dotychczas i pojechać przez chwilę skrótem. Decyzja ta okazuje się być strasznie niefortunną, gdyż wkrótce samochód pary studentów zostanie staranowany, zepchnięty w śnieżną zaspę na poboczu i de facto unieruchomiony. Śnieżyca, mróz, nadchodząca noc, wątpliwa przyjemność (zwłaszcza dla dziewczyny) czerpana z własnego towarzystwa oraz … coś jeszcze – nie wróżą parze młodych bohaterów niczego dobrego na najbliższe godziny.
Ten film to spore zaskoczenie. Być może nie sama przedstawiana w nim historia – bo ta przypomina nieco (przynajmniej mi) te opowiadane już wcześnie choćby w „Deatwatch” (2002), „Reeker”(2005) a przede wszystkim - z uwagi na przedświąteczny klimat w „Dead End” (2003) . Zaskoczeniem jest natomiast to, że z rzeczy niepozornie się zapowiadającej, wręcz kameralnej (przez długie partie filmu nie obserwujemy nic nadto niż twarze dwójki głównych bohaterów) wyszło naprawdę fajne filmidło. Dobrze spisała się dwójka głównych aktorów. Powiedzmy sobie zresztą szczerze, że gdyby się spisała słabo, to film – z uwagi na jego specyfikę – nie nadawałby się pewnie do oglądania. Podobać może się też mroźna, klaustrofobiczna atmosfera, choć jak ktoś słusznie zauważył – jak na tak trzaskający mróz, to z ust bohaterów wydobywa się zdecydowanie za mało pary. Mimo tego ulegamy iluzji i wierzymy, że jest mroźno i nie fajnie. Dodatkowo po okolicznych wzgórzach i drogach przemykają ciekawie pomyślane, zagadkowe postacie. Wszystkiego dopełnia nastrojowa muzyka autorstwa Clinta Mansell’a.
Film ogląda się z zaciekawieniem. Kilka przedstawionych w nim wydarzeń (całe szczęście z wyłączeniem ścisłej końcówki) można interpretować w dość urozmaicony sposób. Dla mnie zdecydowanie na plus – takie kolejne „travel home for christmas” jak w przypadku „Dead End”. Dość wyraźnie się jednak od niego różniące, ale gorsze tylko nieznacznie.
Emily Blunt (Dziewczyna); Ashton Holmes (Chłopak); Martin Donovan (Policjant); Ned Bellamy (Kierowca pługa); Ian A. Wallace (Ksiądz); Donny Lucas (Nieznajomy); Chelan Simmons (Blondynka); Darren Moore (Sprzedawca); Linden Banks (Proctor); Caz Odin Darko (Nastolatek #1); Heath Horejda (Nastolatek #2); Ian Thompson (Kierowca ciężarówki).
Reżyseria: Gregory Jacobs;
Scenariusz: Joe Gangemi (jako Joseph Gangemi), Steven Katz;
Muzyka: Clint Mansell;
Zdjęcia: Dan Laustsen.
USA,2007, 90 min
Produkcja: Erika Armin, Graham Broadbent, George Clooney, Ben Cosgrove, Peter Czernin, Peter Lhotka, Peter Phillips, Steven Soderbergh / Blueprint Pictures, Section Eight, TriStar Pictures.