top of page

J

 

      Polacy nie gęsi i swoje wilkołaki mają i mieli prawie od zawsze, dlatego też zoaczmy, co pisał o nich nasz wybistny XIX- wieczny folklortsta - Kazimierz Władysław Wójcicki:

      Wilkołak, wilkołek, u nas i u Rusi znaczy człowieka czarami zamienionego w wilka. Nazwa ta przecież u Serbów, u Morlachów (vacodlac) i u Czechów oznacza upiora; nie zasłyszy też u tych pokoleń słowiańskich podobnych naszym powieści. Co do postaci zewnętrznej potwór ten samym tylko ogromem ciała różnić się ma od zwyczajnego wilka. Cechuje go, jak powiadają, zuchwałość, iż ślepo rzuca się na ludzi, kaleczy i zabija, szczególniej zaś ma być pożądliwy na krew młodocianą i stąd najwięcej napada małe dzieci.

      O ile badałem ten przedmiot z całą uwagą i bacznością, powieści o wilkołakach teraz szczególniej są znane w osadach ruskich Podlasia wzdłuż Bugu. Nad Dniestrem mało o tym zasłyszeć mogłem, lubo A. Naruszewicz chce tam szukać śladów Neurów, podług Herodota, co znając sztuki czarownicze, w pewnych dniach roku mogli się zamieniać z ludzi w wilków i znowu do ludzkiej wracać postaci.

     Czarowniki i czarownice, wedle podań ludu, mają sposoby i władzę przemieniania w wilka każdego człowieka, którego jeno zechcą. W dawnym województwie podlaskim, we wsi Chłopkowie, niedaleko miasteczka Łosic, w czasie obrzędu weselnego przyszła rozgniewana czarownica w chęci zemszczenia się i przemienienia nowożeńców w wilkołaki. Jakoż pas, którym się w stanie przewiązywała, skręciwszy pod próg domu podłożyła i nadto : Łyka krupiła z lipiny i waryła i ojoj wodoju podliła pid lude (Łyka kręciła z lipiny i warzyła, i tą wodą podlała ludzi). Mówiła mi wieśniaczka, która znała osobiście [tę] czarownicę – a to się stać miało między 1821 a 1822 r. – skoro nowożeńcy z drużyną weselną przeszli próg domowy, pan młody z kniahinią i sześciu drużbami przemienieni w wilkołaki uciekli z chaty i trzy lata wilkami byli. Przez cały czas podbiegali pod mieszkanie czarownicy, wyjąc przeraźliwie. Gdy nadszedł dzień mający być końcem ich ciężkiej pokuty, zgromadzeni pod progiem zlej baby, wyli żałośnie; czarownica wyszła z izby z kożuchem wełną na wierzch obróconym i każdego nim z osobna okrywając, przy wymawianiu formuł tajemnych przywracała na powrót do postaci ludzkiej. Lecz, że panu młodemu nie okryła kożuchem ogona, chociaż wrócił do ludzkiej postaci, ogon wilczy pozostał; aż w dni kilka czarownica tymże sposobem uwolniła go od zbytecznej ozdoby.

     Lubo czarownicy – mówi St. z Łazów Duńczewski, głośny wydawca kalendarzy – nie mogą istoty odmienić w wołu, w konia albo w insze bydlę lub zwierzę, mogą jednak powierzchownie odmieniać w jaką chcą bestyją i przydać jej akcyją takiego zwierzęcia. Tacy bywali na Żmujdzi, Polesiu i w innych prowincjach Polski wilkołascy.

 

     Powieść następna podaje jeszcze inny sposoby na wilkołaki, jak im przywrócić postać ludzką. Przez jedną wieś nad Bugiem przechodził żołnierz właśnie, kiedy się odbywało wesele. Pan młody, zagrzany trunkiem, poszczuł go psami; rozgniewany żołnierz zaczarował, krzyknąwszy z gniewem: „Pamiętaj! Ty, co mnie szczujesz, zobaczysz jak na ciebie będą też same psy szczekały.”I całe wesele zamienił w wilkołaki, które wiele szkody i w ludziach, i trzodach narobiły.Było to w roku 1820; w parę lat potem słyszałem od strzelców – a któż im wiary nie da – że w czasie obławy na wilki zabito trzech wilkołaków przemienionych w czasie Onego wesela zaklęciem żołnierza. Dowody tego były najoczywistsze, albowiem pod skórą jednego znaleziono skrzypce z całym przyborem grajka; pod skórą drugiego ubiór weselny pana młodego; u trzeciego strój panny młodej. Przed obławą jeszcze, skoro tylko wieść się o tym wypadku rozeszła, jeden z sielan ruskich postanowił odczarować te wilkołaki. W tym celu, wziąwszy z sobą prosię pieczone, chleb święcony, i uzbrojony w widły, chodził po okolicy, ale na próżno. Gdyby którego napotkał, miał rzucić chleb i prosię; wilkołak pożarłszy je, byłby się nań rzucił: wonczas uderzając widłami między oczy, byłby mu postać ludzką przywrócił.

Samą nazwą wilkołaków straszono. Wieniwski, w komedii z XVI-go wieku pod napisem: Cudowne wesele, czyli Hymeneusz czarodziejski, wyprowadza chór na scenę, śpiewający te groźne słowa:

                                      Raku nie raku,

                                      O Straszny cudaku

                                      Cały wilkołaku!

     Stąd poszło przysłowie: „Zażarty jak wilkołak!”, pospolite miedzy ludem naszym, którego używają na zawziętych w bitwie i jedzących z łakomstwem: „Zażarł się jak wilkołak” – „Zajadł się nad misą kaszy jak wilkołak.”

 

     Na kwiecistym pagórku nad brzegami Wisły brzmiała huczna kapela, a drużyna rzeźwych parobków i dziewek skakała radośnie. Piwo i wódka stały w beczkach, z których się posilali wieśniacy zgromadzeni na uroczystość rolniczą dożynek. Wpośród wesołej zabawy krzyk przeraźliwy zagłuszył i brzmienia muzyki, i spiewki radosne. Przerwano taniec, poskoczono, skąd krzyki powstały, i ujrzano z przestrachem, jak wilkołak unosił w paszczy najpiękniejszą dziewkę z sioła. Rzuciła się za nim odważna młodzież i wkrótce dognała, ale potwór zajadły, rzuciwszy pod nogi zdobycz, którą unosił, stanął z wściekłością do obrony. Przestraszeni i bezbronni, nie wiedzieli, co czynić, niektórzy pobiegli po strzelby, reszta ustąpiwszy na bok, czekała na wysłanych. Skoro to spostrzegł wilkołak, porwał rzuconą na ziemię dziewczynę i w największym pędzie uciekł do lasu.

Lat pięćdziesiąt upłynęło od tej doby, gdy na tymże pagórku, bawiąc się młodzież wesoło spostrzegła siwizną okrytego starca. Zaproszony do zabawy, usiadł w milczeniu i wychylił ze smutkiem kubek wódki, który mu podano. Równy mu prawie wiekiem jeden z wiejskich gospodarzy przystąpiwszy do nieznajomego, powitał i zaczął rozmawiać. Starzec długi czas mając niego wlepione oczy wreszcie zawołał ze łzami: „Tyżeś to, mój Janie?”

      A gospodarz poznał od razu starszego brata, co zginął przed pięćdziesiąt laty. Zdziwieni wieśniacy otoczyli starca, który im opowiadał, jak zamieniony przez czarownicę w wilka dziewczynę ukochaną porwał z tegoż samego pagórka, gdy obchodzono uroczystość dożynek, jak żył w lasach rok cały, jak później mu z żalem umarła.

- Odtąd – mówił dalej – wściekły i zażarty rzucałem się na wszystkich: pożerałem, a tej krwi dotąd ślady niczym zatrzeć nie mogłem- tu pokazał zbroczone ręce. – Lat już cztery jak się błąkam przywrócony do postaci ludzkiej; chciałem raz jeszcze was zobaczyć i te dymiące chaty, w których się zrodziłem i wychowałem, potem – o! uciekajcie! Znowu mam być wilkołakiem.

Ledwie tych słów domówił, gdy zmieniony w wilka, poskoczył, zawył przeraźliwie i znikł na zawsze w pobliskim lesie.

 

     Czarownica rozkochawszy się w młodym wieśniaku, daremnie usiłowała wszelkimi sposobami pozyskać sobie jego wzajemność. Rozgniewana nareszcie t a wzgardą namiętna niewiasta przysięgła srogą zemstę.

     Spotkawszy raz dorodnego parobka, zapowiedziała mu, iż jak tylko do lasu po drzewo pojedzie, za pierwszym uderzeniem siekierą przemieni go w wilkołaka.

     Mniej na to baczny wieśniak, zaprzągłszy woły do wozu, pojechał do lasu, ale zaledwie wymierzył cios silny, siekiera wypadła mu z ręku. Przestraszony tym zdarzeniem, spojrzy i widzi przelękły, że ręce jego zamieniły się w wilcze łapy. Bezprzytomny zaczął biegać po lesie, a natrafiwszy zdrojowisko przejrzał się i spostrzegł, że cały zamienił się w wilka, widać było jeszcze gdzieniegdzie ostatki sukmany, bo przeobrażenie nie tak rychło wszystkie ślady zatarło.

     Pośpiesza do swoich wołów, ale te przestraszone uciekają od pana. Chciał je zatrzymać znajomym im głosem, ale zamiast wydania głosu ludzkiego zawył przeraźliwie. Widząc tedy z żalem, że się sprawdziły pogróżki pogardzonej czarownicy, nie mogąc pomimo przemiany w wilka oderwać się od strzechy rodzinnej, błąkał się po okolicy. Nadaremnie usiłował przyzwyczaić się do pokarmu z surowego mięsa, nie mógł tego przemóc na sobie, a tym bardziej nie mógł żywić się ludzkim ciałem. Dlatego zaczął straszyć pasterzy żniwiarzy, którym wyjadał chleb, mleko i inne potrawy.

     Lat kilka tak przepędziwszy uczuł do snu pociąg nadzwyczajny, położył się więc na murawie i zasnął. Ale jakież było jego zdziwienie, kiedy po obudzeniu ujrzał, że na powrót człowiekiem został.

Uniesiony szczęściem, niepomny na stan swój, gdyż po takim odczarowaniu i przemianie z wilków na ludzi osoby mają pozostać bez ubrania, na skrzydłach niemal leciał do rodzinnej chaty.

Ale zawsze, jak to dobrze mówią, radość nie jest trwałą, doznał tego i on parobczak na sobie. Przybiegł do domu, lecz rodzice już pomarli, Kasieńka, którą nade wszystko kochał, poszła za innego o była już matką czworga dzieci, a z przyjaciół młodości jedni poumierali, drudzy się rozeszli.

Zniósł to odważnie biedny wieśniak, lubo z zakrwawionym sercem, pracował, uprawiając w pocie czoła kawałek ziemi, a gdy sąsiedzi w niedzielę zgromadzili się do karczmy na zabawę, opowiadał im nieraz swoje przygody i nieszczęścia, jakich doznał z przyczyny pogardzonej czarownicy.

     Gospodarz sielski był przez lat siedm wilkołakiem, a odpokutowawszy przeznaczone od czarownicy lata, przemieniony został na powrót w człowieka. Cały dzień bez odzieży i pokarmu, śpieszył do domu, w którym zostawił żonę i dzieci kilkoro. Już w późny wieczór, przybywzy do swojej chaty, zaczął stukać do drzwi zamkniętych.

- Kto tam ?- zapytano z chaty, a gospodarz poznał głos swojej żony.

- To ja! twój mąż! otwórzcie prędzej!

- Wszelki duch Pana Boga chwali, mężu! Wstawajcie – zawołała wystraszona niewiasta, a gospodarz ujrzał przed sobą dawnego parobka, który, poślubiwszy jego żonę i objąwszy gospodarstwo, [teraz] wybiegł uzbrojony widłami odpędzać ode drzwi prawego właściciela domu. Oburzony gospodarz niewiarą małżonki wykrzyknął z boleścią:

- O! czemuż nie jestem wilkołakiem, ażeby ukarał wiarołomną i nie czuł mojego nieszczęścia!

Stało się zadosyć jego życzeniom, na powrót przemieniony w wilka z wściekłością rzucił się na żonę, obalił ją z dziecięciem z drugiego małżeństwa, które sama karmiła, a pożarłszy niemowlę dokonał zemsty na matce pokaleczywszy ją śmiertelnie.

     Na jęki nieszczęśliwej niewiasty zbiegli się wieśniacy i tłumnie na dzikiego uderzyli zwierza. Niedługo się opierać potrafił, padł pod licznymi razami, a gdy wieśniacy wydawali okrzyk radości z odniesionego zwycięstwa, gdy przy świetle rozpalonego łuczywa zaczęli przyglądać się zwierzęciu, spostrzegli ze wstrętem i przestrachem, że zamiast wilka leżał zabity gospodarz, co zniknął przed siedmią laty i o którym wieść biegała, że był wilkołakiem. Wszelki ratunek już był nadaremny i gdy użalano się nad tak smutnym wypadkiem, wieśniaczka z zadanych ran przez tego wilkołaka wkrótce potem skonała.

 

WILKOŁAKITytuł. Kliknij na mnie dwukrotnie.

bottom of page