TURISTAS
Grupa amerykańskich turystów (chłopak i dwie dziewczyny), dwójka Anglików oraz jeszcze jedna dziewczyna przemierzają autokarem brazylijskiej wybrzeży w poszukiwaniu przygody swego życia. W wyniku niezbyt odpowiedzialnego zachowania kierowcy pojazd spada z dość stromej skarpy, jednakże wszyscy pasażerowie szczęśliwie zdążają go w porę opuścić. Nasi bohaterowie, po króciutkiej przechadzce przez las, trafiają na rajską niemalże plażę, gdzie postanawiają przy kilku drinkach umilic sobie oczekiwanie na kolejny autobus. Jak to jednak częśto bywa, dają się ponieść rozkręcającej się z nagła imprezie zupełnie nie myśląc o dalszej podróży. Rano okazuje się, że przy wydatnej pomocy tubylców zostali odurzeni i okradzeni. Ponadto towarzysząca im podczas imprezy para Szwedów znika bez śladu (konkretnie - została uprowadzona i straciła życie w dżungli). Jak się wkrótce okaże, brak pieniędzy i dokumentów, to najmniejszy problem. Bohaterowie, za sprawą Brytyjczyków pakują się w kolejne kłopoty w pobliskim miasteczku. Ponadto apetyty miejscowych na ich organy wewnętrzne są wcale nie mniejsze, niż apetyty wspomnianych Brytyjczyków na krągłości brazylijskich piękności.
Oglądanie kina grozy początku XXI wieku mogłoby nam posłużyć do napisania swoistego przewodnika po miejscach, które należy unikać. Od Bratysławy (oczywiście za sprawą "Hostelu"), przez południe Stanów Zjednoczonych (remake`i "Texas Chainsaw Massacre", czy "The Hills Have Eyes") po dajmy na to Meksyk ("Borderland"- akurat późniejsze od omawianego dzieła) – żeby tylko wymienić pierwsze przychodzące do głowy miejsca. Pomimo tego John Stockwell, reżyser "Turistas" twierdził, iż do popełnienia filmu o kolejnym paskudnym miejscu na świecie nie skłoniły go aspekty finansowe – jawnie nasuwające się w związku z ówczesnym boomem na tego rodzaju kino, ale przeżycia natury osobistej : "Kiedy po raz pierwszy przeczytałem scenariusz Michaela Rossa "Turistas", byłem nieco zszokowany. Może dlatego, że niedługo wcześniej grupa niedoszłych rabusiów, trzynastolatków, strzelała do mnie w niewielkim miasteczku w północnym Peru. A może ta opowieść odzwierciedlała moje lęki - lęki Amerykanina po wydarzeniach z 11 września, który obawia się, co może czekać Amerykanów poza bezpiecznymi granicami naszego kraju". Żeby jednak uniknąć pytań, czemu zatem nie nakręcił filmu o Peru, Stockwell przezornie opowiadał, iż: "Brazylia doświadczyła nas na różne sposoby. I chociaż wyjechaliśmy stamtąd z naszymi portfelami i nienaruszonymi organami wewnętrznymi, wszyscy mieli wrażenie, że jeden fałszywy ruch, jedno nieporozumienie, jeden zepsuty autobus, a ta nasza przygoda życia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej". Kto wie, czy było tak, kto wie...
Wtórność wobec wspomnianych dzieł (ale przecież także i do tych niewymienionych, a dużo wcześniejszych) to niestety nie jedyny zarzut, jaki można poczynić "Turistas". Najistotniejszym z nich jest chyba irracjonalność i niewiarygodność. Ot w parę minut po rozbicu autokaru, tytułowi "turyści" trafiają na całkowicie przypadkową plażę. Nie dość , że sama w sobie jest przepiękna, to jeszcze mają na niej bar z nieograniczonym bufetem i grają muzykę do późnej nocy. Następnie przedzierając sie przez dżunglę pod przewodnictwem niejakiego Kiko, w obliczu skrajnego niebezpieczeństwa, grożącego ze strony tubylców, nasi weseli podróżnicy nie omieszkają poświęcić cennego czasu na radosne popluskanie się w urokliwym wodospadzie. Wreszcie – najlepsze na koniec – brazylijska wersja doktora Mengele zmieszanego z Che Guevarą, gdzieś w głębi puszczy czychająca na kolejnych Gringos, z niecierpliwością czekająca na zatopienie skalpela w ich ciepłych wnętrznościach w odwecie za globalizację, niegdyś niewolnictwo i inne złe rzeczy , jakie USA wyrządziły Brazylii i całej reszcie świata. Po tym jednak jak widzimy w jaki sposób pomagierzy doktora nieudolnie radzą sobie z ofiarami, możemy jedynie dziwić się, jak udało mu się kiedykolwiek dotąd pobrać jakikolwiek organ i w jaki do cholery sposób jego działalność jest rentowna, skoro pobranie jednej nerki wiąże się ze śmiercią trzech pracowników.
Kolejny zarzut, to przewidywalność. Od początku wiemy w jakiej kolejnosci uśmiercani będą bohaterowie. Jako pierwsza zginie oczywiście ta dziewczyna, która najwcześniej obnażyła biust. Zaraz po niej pachnący na kilometr slasherowym mięsem armatnim Brytyjczycy.
Sama realizacja filmu również budzi zastrzeżenia. Pierwsza jego połowa ukazana jest w soczystej kolorystyce, która zdaje się oddawać piękno brazylijskich krajobrazów. Być może generalną koncepcje przyświecającą autorom filmu, polegającą na ukazaniu ciemnej strony tego swoistego raju na ziemi, autor zdjęć potraktował zbyt dosłownie, gdyż w drugiej połowie filmu nie wytężając mocno wzroku ciężko dopatrzeć się zdarzeń rozgrywających się na ekranie. Być może przez ten zabieg utrudnione zostało wcale i tak nie łatwe podjęcie próby utożsamienia sie z bohaterami filmu – po prostu nie zawsze do końca możemy być pewni, który z nich jest w danym momencie pokazywany. Sporo osób zachwyca się natomiast zdjęciami podwodnymi. Może i są rzeczywiście nie najgorsze, ale zupełnie niepotrzebne, niepasujące do nastroju filmu i moim zdaniem po prostu niezbyt interesujące. Wepchnięte zostały najprawdopodobniej z uwagi na wcześniejszą współpracę operatora podwodnej kamery z reżyserem "Turistas" przy innych filmach. Jedynym prawdziwym atutm filmu jest muzyka, co jednak nie może dziwić, skoro w miarę wiarygodnie oddawać miała muzyczny klimat kraju samby.
Oceniając film jako horror wystawiłbym mu w skali szkolnej "dwóję". Film nie jest w stanie wystraszyć nikogo, nic dziwnego że nie wystraszył przedstawicieli FIFY i MKOL-u, którzy zdecydowali się przyznać Brazylii prawo organizacji Mistrzostw Świata w piłce nożnej w 2014 r. oraz Igrzysk Olimpijskich w roku 2016. Zdaję sobie jednak sprawę, że może się on w miarę spodobać entuzjastą kina przygodowego "z dreszczykiem", nagie męskie torsy mogą spodobać się natomiast wielu dziewczynom, z kolei skąpo odziane dziewczyny – męskiej części widowni. I w jednym i w drugim przypadku pewnie tym raczej młodszym. Dodatkowo, jak wspomniano film ma fajną muzykę, wobec czego w ostatecznym rozrachunku wlepiam mu mocno naciąganą "trójczynę".
P.S. W pierwszym numerze ś.p. "Czachopisma", którego byłem zresztą wiernym czytelnikiem i entuzjastą, recenzent barujący się z "Turistas" przyznał mu zdumiewająco wysoką notę, niejako wbrew zacytowanym przez niego druzgocącym recenzjom min. "New York Times", "Variety" czy "San Francisco Chronicle". Być może miał rację. Jeśli faktycznie film mu się podobał (a tak twierdził), to zrobił słusznie broniąc go wbrew wszystkim wokół. Być może jednak to może również dzięki polecaniu swoim czytelnikom takich perełek "Czachopismo" splajtowało zo wydaniu zaledwie pięciu numerów?
Kto wie, czy było tak, kto wie...
John Duhamel (Alex); Melissa George (Pru); Olivia Wilde (Bea); Desmond Askew (Finn); Beau Garrett (Amy); Max Brown (Liam); Agles Steib (Kiko); Miguel Lunardi (Zamora), Jorge Só (Kierowca autobusu); Cristani Aparecida (Miejscowa piękność); Lucy Cramos (Arolea); Andrea Leal (Camila); Diego Santiago (Jacare); Marcao (Ranan); Miguelito Acosta (Jamoru); Jorge Neves (Tulio); Julia Dykstra (Pielęgniarka); Gabriela Miglianpo (Kucharz); Polyanna Rose (Turystka); John Stockwell (Turysta); Gustav Roth (Svend); Olga Diegues (Annika); Rodiney Ferreira (Brazylijczyk); Maria Aparecida (Staruszka): Caique Martins Ferreira (Właściciel baru); Vanessa Bueno (Młoda dziewczyna); Maria Aparecida Gouveia (Matka dziecka spadającego ze skarpy); Silvia Helena de Oliveira (Sklepikarka); Maicon Lemos Braga (Dzieciak#1); Marcos Vinicios (Dzieciak#2); Raul Guterres (Bijący się w barze); Ediane Aparecida (Dziewczyna); Salvador dos Santos (Rybak); Suzana da Silva (Mała dziewczynka); Kimberly- Rose Wolter (Krzycząca dziewczyna).
ESP, 2006, 93 min
Produkcja: Marc Butab, Mark Cuban, Rick Dallago, Elaine Dysinger, Caique Martins Ferreira, Raul Guterres, Kent Kubena, Scott LaStaiti, Andrew Molasky, Rubria Negrao, Dylan Russell, Scott Steidorff, John Stockwell, Todd Wagner, Bo Zenga / Fox Atomic, 2929 Productions, Stone Village Pictures, Boz Productions
Reżyseria: John Stockwell;
Scenariusz: Michael Ross;
Muzyka: Paul Haslinger;
Zdjęcia: Enrique Chediak.