top of page

GEN

AUTOR: John Brosnan, Leroy Kettle (jako Harry Adam Kinicght

I WYDANIE ORYGINALNE:

1983, Star, 153 str.

 

 

 

 

I WYDANIE POLSKIE:

1990, Fantom Press, Gdańsk, Oprawa miękka, 192 str. 

TŁUMACZENIE:

Jerzy Śmigiel

Recenzowane Wydanie: Jak Wyżej

 

     

       

     

      „Gen” to druga książka, jaką tu omawiam, opublikowana przez Johna Brosnana pod pseudonimem Harry Adam Knight. O ile jednak „Carnosaur” napisany był przez niego samodzielnie, o tyle „Gen” powstał przy współpracy z Leroy’em Kettle, z którym zresztą Brosnan popełnił jeszcze kilka innych, zazwyczaj przyzwoitych powieści. Z pewnością znaczna liczba fanów horroru w Polsce darzy tę pozycję wyjątkowym sentymentem, jako otwierającą (choć po prawdzie wcześniejszy był jeszcze tom „0” - „Bestia” Guy'a N. Smith'a) cykl horrorów legendarnego wydawnictwa „Phantom (wówczas jeszcze „Fantom”) Press”.

        Szóstka znajomych dryfuje po morzu na tratwie ratunkowej z umierającą z każdą chwilą nadzieją na ratunek. Kiedy nieszczęśnicy natrafiają niespodziewanie na platformę wiertniczą, myślą, że oto złapali Boga za nogi. Na pierwszy rzut oka budowla wygląda na opuszczoną. Po poszczególnych poziomach platformy walają się jedynie porzucone uniformy wskazujące na to, iż do niedawna musiało się tu mieścić jakieś laboratorium. Błądząc po opuszczonym przybytku nasi bohaterowie natykają się w końcu na jakiś naukowców. Z ich relacji wynika, że za pieniądze ekscentrycznego miliardera był tu przeprowadzany tajny eksperyment, którego efektem miało być stworzenie organizmu, który będzie odporny na wszelkie zagrożenia, jakie zdoła poznać. Punktem wyjściowym dla stworzenia takiej istoty miał być rekin ludojad…

        Sprawnie napisana, wciągająca i króciutka opowieść. Niewielka objętość nie przeszkadza jednak autorowi w miarę sprawnym sportretowaniu szóstki głównych bohaterów. Paul to „przywódca stada”, Mark to uzależniony od narkotyków słabeusz, Alex natomiast to czarny charakter, zwyrodnialec o psychopatycznych skłonnościach, wzbudzający przerażenie u kobiet – Lindy, Chris i Rochelle, które akurat zdają się stanowić trochę tło dla panów. Czytając „Gen” nie da się nie zauważyć, że autor szukał inspiracji w filmowych „Obcym” Scotta oraz „Coś” Carpentera, ale również – a może przede wszystkim – w książkowym „Samolubnym genie” Richarda Dawkinsa – przywoływanym zresztą wprost na kartach powieści. Dawkins stawia w swym dziele tezę, że stworzyły nas geny. To one są motorem ewolucji. My jesteśmy wyłącznie - podobnie jak rośliny i zwierzęta – maszynami (organizmami, powłokami) powołanymi do życia przez geny w celu umożliwienia ich przetrwania. Przetrwania w każdych warunkach. Harry Adam Knight (autorzy) twórczo rozwinął tę teorię, a dla jej zilustrowania posłużył się obrazami podobnymi do tych z wymienionych wyżej filmów – co daje naprawdę przyzwoity efekt. Monstrum jest wypadkową rekina (który stanowił wartość bazową) oraz osobowości kolejnych ofiar. Unicestwiając nieszczęśników staje się coraz potężniejsze, odporniejsze i mądrzejsze, przejmuje bowiem bagaż ich doświadczeń.

         Naprawdę fajne czytadło, zapewniające dobrą rozrywkę chociażby podczas podróży. Nie wymaga ani zbyt dużo myślenia, ani zbyt dużo miejsca w torbie podróżnej. Szkoda, że powieść doczekała się bardzo przeciętnej (podobno) ekranizacji. Szkoda, że John Brosnan pozostaje u nas autorem raczej nieznanym. Wreszcie szkoda, że odszedł przedwcześnie nie pozostawiając nam w spadku znacznie większej ilości takich utworów.

 

 

bottom of page