PROTEUSZ
Kiedy opisywałem dzieło H.A. Knight`a p.t. „Gen”, napisałem, że szkoda, że doczekało się ono „bardzo przeciętnej (podobno) ekranizacji”. Nie ładnie wypowiadać się o czymś, czego się nie zna, dlatego spiesząc by naprawić swój błąd, obejrzałem sobie „Proteusza”. Użytkownicy IMDB oceniają ten film na 3,6/10 – co jest oceną zdecydowania zbyt wysoką, natomiast na naszym rodzimym Filmwebie film osiągnął średnią na całkowicie już niezrozumiałym dla mnie poziomie 4,8/10.
Ponieważ jest to mimo wszystko adaptacja książki, kreśląc zarys fabuły posłużę się tym co napisałem przy okazji pierwowzoru (no co? Filmowcy również się nie wysilali!). Szóstka znajomych dryfuje po morzu na tratwie ratunkowej z umierającą z każdą chwilą nadzieją na ratunek. Kiedy nieszczęśnicy natrafiają niespodziewanie na platformę wiertniczą, myślą, że oto złapali Boga za nogi. Na pierwszy rzut oka budowla wygląda na opuszczoną. Okazuje się jednak, że za pieniądze ekscentrycznego miliardera był tu przeprowadzany tajny eksperyment, którego efektem miało być stworzenie organizmu, który będzie odporny na wszelkie zagrożenia, jakie zdoła poznać. Punktem wyjściowym dla stworzenia takiej istoty miał być rekin ludojad…
Problem w tym, że ciekawa historia z książki została tu całkowicie położona. W pewnej mierze dlatego, że na potrzeby scenariusza (nie mogę się nadziwić, że John Brosnan nie wycofał swojego nazwiska z napisów) została maksymalnie uproszczona, sprowadzona do poziomu papki dla najmniej wymagającego widza video połowy lat 90-tych, któremu wystarczał na ekranie widok kilku gości biegających wokół z karabinami maszynowymi. Przede wszystkim jednak dlatego, że książkowi bohaterowie całkowicie pozbawieni zostali wyrazistości, wymieszani ze sobą i totalnie spłyceni (w porównaniu do tych książkowych). Oprócz tego mamy tu tandetną grę aktorską, koszmarne efekty specjalne, słabe i naprawdę sporo nudy. Zauważalnych atutów brak.
Gdybym oceniał jako film z oryginalnym scenariuszem, pewnie oceniłbym na mierny z minusem. Z uwagi na to jednak, że „Proteusz” unicestwił, pogrzebał i jak pewnie powiedziałby Wojciech Kowalczyk „zgwałcił” historię, którą przedstawiono w „Genie” - z czystym sumieniem oceniam na niedostateczny.
Craig Fairbrass (Alex); Toni Barry (Linda); William Marsh (Mark); Jennifer Calvert (Rachel); Robert Firth (Paul); Margot Steinberg (Christine); Ricco Ross (Buckley); Jordan Page (Dr. Carol Soames); Nigel Pegram (Dr. Shelley); Doug Bradley (Leonard Brinkstone); Johnie Chase (Brinkstone's Chinese Guard); Jerry Grayson (Brinkstone's Chopper Pilot); Neil Finnighan (Brinkstone's Armed Guard - jako Neil Finnegan); Tom Lucy (Brinkstone's Armed Guard); Billy Davey (Brinkstone's Armed Guard); Lance Peters (Brinkstone's Armed Guard); Duncan Jarman (Himself).
Reżyseria: Bob Keen;
Scenariusz: John Brosnan, John Brosnan (n.p.p.); Robert Firth;
Muzyka: David A. Hughes, John Murphy;
Zdjęcia: Adam Rodgers
USA,1995, 93 min
Produkcja: Barry Barnholtz, Paul Brooks, Simon Brooks, Simon Hardy, Alan Martin, Simon Scotland, Alasdair Waddell / Metrodome Films, Wonderful Films PLC, Trimark Pictures.