top of page

 

 

      Noc świętojańska – wigilia św. Jana. Na ten termin (a wcześniej na Zielone Świątki) podczas chrystianizacji naszych terenów starano się przenieść słowiańskie święto związane z letnim przesileniem słońca (przypadającym na 21-22 czerwca). Święto to (mówiąc święto mam na myśli zarówno noc kupały, jak i noc świętojańską, jako jego następcę) częstokroć popularyzowane jest obecnie jako rodzima alternatywa wobec zachodnich (a co za tym idzie przez pewne kręgi uważanych za zgniłe) walentynek. Jednak noc kupały (noc świętojańska) to nie tylko wesołe pląsy wokół ogniska i puszczanie wianuszków na wodzie, a poszukiwanie mitycznego kwiatu paproci związane z tym świętem to nie tylko romantyczne trzymanie się za rączkę podczas spaceru po leśnych ostępach. Jak przekonuje K. Wójcicki – wybitny znawca starosłowiańskich tradycji – noc kupały powinno się traktować nie tylko jako odpowiedź na walentynki, ale również na halloween (również zachodnie i zgniłe ;) ). W tę niezwykłą noc słychać bowiem stukot czarcich kopyt i czuć siarkę w powietrzu... Zresztą posłuchajcie:

      „Wigilia świętego Jana będąc dniem poświęconym ogniom sobótkowym jest zarazem pełną cudowności podług wyobrażenia naszego ludu. Palenie stosów wiadomo że pochodzi od czasów przedchrześcijańskich, a dziś, lubo rzadko gdzie się pojawia, to w dawniejszych czasach było powszechnym.

      Jan Kochanowski w swoim Czarnolesiu rad towarzyszył temu obchodowi w gronie rodziny i przyjaciół i uwiecznił go ślicznym poematem, któremu dał napis „Sobótki”. W tym utworze korzystał nawet z ludowych pieśni przywiązanych wówczas do płonących ognisk i – od zmroku do świtania – przy brzmieniu dud wioskowych i śpiewów całą noc przebawił.

      Kiedy radość i ochota wesoła wywabiła tak młodzież, jak i starszych gospodarzy i gospodynie to w dąbrowy, to na wzgórza do sobótkowych pląsów, inni, chciwi wzbogacenia się i wiedzy pewnej o przyszłości, z bijącym sercem oczekiwali samej północy, ażeby zdobyć kwiat cudowny a czarodziejskiej mocy.

      Kwiat ten wydaje o tej tylko porze paproć, objawia się w mgnieniu oka i natychmiast niknie. Niełatwo jednak go zdobyć, albowiem pojawieniu się jego towarzyszą złych duchów moce.

Przede wszystkim trzeba szukać ustroni zacisznej, z dala od wioski i ludzi, ażeby nie dosłyszeć ani szczekania psów, ani dźwięków pieśni i muzyki, ani mowy, choćby szeptu człowieka. Nie braknie takich ustroni w zapadłych lasach, a w porze północnej gwar ptastwa i poryk dzikiego nawet zwierza ustanie, bo wszystko stworzenie boże we śnie odpoczywa.

      W ową chwilę szukający tego kwiatu przy krzaczku paproci zasiada i chciwie wytęża oczy na jego pojawienie. I łatwo go ujrzy, bo każdy zajaśnieje jak gwiazda spadająca z nieba, uwieszona pod wierzchołkiem paproci. Wszelako zanim błyśnie, cała przyroda się wstrząsa. Nagle nadciąga straszna burza, poświst wichury ją poprzedza łamiąc drzewa i wyrywając z korzeniem. Grzmoty obudzają trzęsienie ziemi, a pioruny bez liku biją nieustannie. Tej okropnej burzy towarzyszy przeraźliwy śmiech szatanów z dziką wrzawą.

       Jeżeli odważny poszukiwacz kwiatu dotrzyma pola, wówczas w całej brzydocie swej pojawia się sam diabeł, ażeby zuchwalca odstraszyć. Kiedy wszystkie te strachy pokażą się daremne dla śmiałego człowieka, wówczas równie nagle wszystko ucicha. Milknie poświst wichru wraz z grzmotami i piorunami, drzewa powalone powstają, niebo się wypogadza bezchmurne, jaśnieje widno księżyc i pojawia się kwiat cudowny wśród głębokiej ciszy nocnej.

Pomimo to, że go oczy widzą, niełatwo pochwycić, ale szczęśliwy posiadacz nagle zyskuje niesłychaną wyższość, bo mając kwiat paproci, ujrzy wszystkie skarby zaklęte, a ukryte w ziemi, których diabeł pilnuje, a teraz moc swoją zły duch nad nimi traci i może je zabierać, i widzi jak na dłoni przyszłość swoją jak i drugich, zakrytą przed oczyma śmiertelnych.

      Powieść ludowa mówi, że w lasach Mazowsza Kurp' wypatrując legowisko niedźwiedzia o północy, przechodząc knieją , gdzie paproć rosła, zdobył ten kwiat, gdy mu przypadkiem wpadł jeden w chodak lipowy. Zdziwił się, kiedy wyszedłszy na pole zobaczył, jak się w kilku miejscach ziemia otwarła, a w jamach ujrzał wielkie skarby; jak widział swoją i całej rodziny, i wioski swojej przyszłość, ale chodak mu jakoś dokuczał, więc usiadł na wzgórku i rozzuł się; kwiat też uronił i zaraz ziemia się zamknęła, a on stracił pamięć o swojej przyszłości.

      Dawne podania dodają, że do znalezienia cudownego kwiatu paproci używano pomocy Złego, którego biegli czarownicy wiejscy przez formuły, tajemne zaklęcia przywoływać mogli”.

(K. Wójcicki Klechdy. Starożytne podania i powieści ludowe, PIW Warszawa 1981, s. 291-293)

c.d.n.

 

NOC KUPAŁY / NOC ŚWIĘTOJAŃSKA 

bottom of page