NO-DO: WEZWANI
Zgodnie ze szkoleniem dla „adwokatów diabła” przedstawionym w filmie, przy badaniu czy dana osoba czyniła cuda mogą mieć miejsce trzy przypadki. W pierwszych z nich mamy do czynienia z chorobą psychiczną, histerią bądź oszustwem, w drugim – mamy do czynienia faktycznie z cudem, w trzecim natomiast przypadku spotykamy się również z działaniami mającymi korzenie w siłach nadprzyrodzonych… jednakże podejmowanymi niekoniecznie przez „jasną stronę mocy”. Właśnie ostatni z tych przypadków miał miejsce w pewnym domu, w którym przedstawiciele hiszpańskiego episkopatu badali w przeszłości osoby (trzy małe dziewczynki), które rzekomo dokonywały cudów.
Obecnie, do owego domu wprowadza się małżeństwo, które po raz kolejny zostało rodzicami. Przeprowadzka miała być remedium na chorobliwą nadopiekuńczość Francesci, która przez obsesyjne zainteresowanie świeżo narodzonym synkiem nie może spać , ani odpoczywać, ma problemy w sprawach małżeńskich , a w pracy (podobnie jak mąż jest lekarzem) zachowuje się co najmniej dziwnie. Jednakże po zmianie otocznia fobie Francesci zdają się tylko potęgować, zwłaszcza, iż zaczynają ja prześladować mroczne wizje, słyszy hałaśliwe dźwięki, a jej starsze dziecko – córka Rosa, spotyka się z tymi samymi zjawiskami. Stojąc u progu szaleństwa, bohaterka napotyka się wraz z mężem na postać księdza Miquela de Azpeitii, który wydaje się być jedyna osobą zdolną do rozwikłania tajemnicy przeklętego domu.
Tytuł filmu, jak i ogromna masa jego ujęć odwołują się do kronik filmowych znanych jako „No- Do” (skrót od Noticiarios y Documentales), produkowanych z poruczenia dyktatury generała Franco od wczesnych lat czterdziestych aż po początek lat osiemdziesiątych XX – wieku. Czarno białe przebitki stanowiące wielokrotnie uwertury bądź zakończenia poszczególnych scen, ukazywane jakoby z wysłużonej taśmy filmowej nadają filmowi osobliwego klimatu i potęgują przyjemność doznań jakie może czerpać widz z podziwiania wizualnej strony filmu (co stanowi zresztą ostatnimi czasy bardzo przyjemny standard w hiszpańskim kinie grozy). Owe propagandowe kroniki, okraszone żywiołowym komentarzem lektora jako żywe przypominają znane z naszego podwórka obrazy z „Polskiej Kroniki Filmowej” z najbardziej odległych czasu PRL-u. Tajemnicą poliszynela pozostaje fakt, że część z nich, kręcona na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych powstała na zlecenie pozostającego wówczas w komitywie z Franco Kościoła i miała dokumentować niewytłumaczalne zjawiska i przypadki cudów. Otaczającą tę część „No-Do” aurę tajemniczości postanowił wykorzystać reżyser filmu - , który przedstawiając kulisy powstania produkcji podnosił, iż oparty on jest na prawdziwej historii: „Wbrew woli kurii rzymskokatolickiej i konferencji Episkopatu, która uporczywie bojkotowała skrypt opisujący dochodzenie udało się nam odkryć kilka szczegółów dotyczących przerażającego wydarzenia. Miało ono miejsce w 1947 roku w Torrelodones (niedaleko Madrytu), w domu, który wówczas był własnością Kościoła. Z takim materiałem trzeba postępować bardzo ostrożnie. Kiedy zacząłem poznawać historię kręcenia sekretnych filmów No-Do, cały czas napotykałem problemy: Episkopat na ten temat milczał, otrzymywałem za to anonimowe maile namawiające mnie do zakończenia mojego śledztwa. Wyglądało na to, że biskup, który wpadł na pomysł używania prywatnego serwera do wysyłania anonimowych maili nie rozumiał, że ideą filmu nie było odsłonięcie żadnych tajemnic, ale powstanie horroru opartego na tajemniczych sekretach filmów No-Do, niewyobrażalnych rzeczach i wydarzeniach, które te filmy dokumentowały. Widocznie bal się tego, co może zostać ujawnione”. Widać stało się znakiem czasu, że obecnie jeśli horroru nie kreci się jako para- dokumentu, to należy go chociaż starać się oprzeć na autentycznej historii. Niemniej jednak należy przyznać, że pomysł takiego wyeksponowania tematyki propagandowych kronik filmowych okazał się pomysłem niezwykle trafionym.
Pomimo tego, „Wezwanym” nie udało się uciec od konwencji horroru o nawiedzonym domu. I jako taki film sprawdzają się niestety przeciętnie, gdyż wydarzenia rozgrywające się w domu są w znacznym stopniu przewidywalne. Choć akcja poprowadzona jest poprawnie, to niestety nie jest w stanie zaproponować nam niczego, czego nie widzieliśmy już wcześniej, choć trzeba przyznać, że nie zawsze w tak atrakcyjnej wizualnie formie. I chodzi tu głównie o tworzące ciekawy nastrój ujęcia a nie o efekty specjalne, które raczej nie odbiegają od przeciętności. Oddając znów głos twórcy: „Z domem w Torrlodones wiąże się kilka legend. Widać dużo się w nim działo w czasie wojny. Pod gotyckim dachem mieściła się w tym czasie przez kilka miesięcy główna kwatera rebeliantów i kiedy wkroczyło tam wojsko, zdarzyło się tam wiele tragedii. Mam na myśli egzekucje, morderstwa, gwałty- niewyobrażalny horror. Właściciel domu, Paco, mówił nam, że wokół domu jest wiele masowych grobów. Kiedy powiedział nam o tym, nie potrzebowaliśmy już innych powodów, żeby właśnie w tym domu powstały zdjęcia do naszego filmu[…] Wszystko można by nazwać anegdotą, do momentu, w którym rozpoczął się czas dwutygodniowych zdjęć kręconych nocą. Wtedy sprawy zaczęły wyglądać bardzo poważnie. Widziałem pracowników technicznych, którzy obawiali się wejść do pokoju, bo przysięgali, że tam przesuwają się rzeczy. Często musieliśmy wiele razy powtarzać sceny, ponieważ dźwiękowcy mówili, że w tle słychać głosy i dźwięki, których nie było na planie. Widziałem tez fotografie wykonane przez członków ekipy na planie, na których widać rzeczy, których nie było, kiedy te zdjęcia robiono”.
Jakby faktycznie nie było, należy uznać, iż…. wywiązuje się z roli specjalisty od marketingu co najmniej równie dobrze co z roli reżysera filmowego. Zmierzając zaś do oceny filmu, to nie sposób nie podzielić jej na części. Za bardzo ciekawe nawiązanie do tytułowych kronik filmowych należy się piątka, zaś za wrzucenie pomysłu w ciasne ramy konwencji filmu o nawiedzonym domu należy się trójka. Razem składa się to na solidną czwórkę, gdyż od strony realizacyjnej, obrazowi nie sposób czegokolwiek zarzucić.
.
Ana Torrent (Francesca); Francisco Boira (Pedro); Hector Colome (Miguel); Maria Alfonsa Rosso (Blanca); Miriam Cepa (Rosa); Rocio Munoz (Jean); Francisco Casares (Gabriel); Alejandra Lorenzo (Dziewczynka#1); Sonia Lazaro (Dziewczynka#2); Cristina Rodriguez (Dziewczynka#3); Lucia Navarro (Paqui); Aitor Gaviria (Senel); Stefan Nicoll (Monje); Oscar Navarro (Miguel 30); Eva Gallardo (Monja); Antonio Barbero (Dean); Maria Dolores Diez (Monja2); Manuel Leon (Bebe); Julio Perillan (Aurelio); Andreas Munoz (Gerardo); Hermes Sanchez – Gijon Lopez (Dziecko z No-Do); Jorge Casalduero (No-Do głos); Luis Sanchez – Gijon (No-Do głos); Simon Perera Morales (Bebe); Juan L. Garrudo (Obispo Prada); Carla Canellas (Psycholog); Maria Aguila; Jon Ander Aguirrezabal; Andrea Bracamonte; Marisa Carrasco; Antonio Carreno, Javier Castell; Rafael Cendon; Raquel Mendieta; Jimena Osorio; Sara San Roman (wszyscy- Zjawy).
ESP, 2009, 94 min
Produkcja: Jerome Debeve, Emilio Gonzalez Deniz, Octavio Fernadez- Roces, Cesar Leal, Miguel Martinez, Margaret Nicoll, Stefan Nicoll, Elio Quiroga, Victor Ripoll, Juan A. Ruiz, Jorge Gimeno Suarez / Eqlipse Producciones Cinematograficas S.L.
Reżyseria: Elio Quiroga;
Scenariusz: Elio Quiroga;
Muzyka: Alfons Conde ;
Zdjęcia: Juan Carlos Gómez.