

NOC DEMONÓW
Grupa nastolatków spotyka się w noc Halloween w Hull House. Jest to dość posępna rezydencja, dawniej dom pogrzebowy, powiązana dodatkowo w dziwny sposób z jakimiś starymi indiańskim legendami. Organizatorką przyjęcia jest niejaka Angela – dziewczyna uchodząca za specyficzną przede wszystkim z uwagi na zamiłowanie do wszelkich mrocznych rzeczy i dość archaiczny sposób ubierania się. Dziewczę to wpada na pomysł by zorganizować coś na modłę seansu spirytystycznego przy olbrzymim zwierciadle. W zwierciadle tym ukazuje się wizerunek jakiegoś demona. Po tym wydarzeniu jedna z uczestniczek imprezy zaczyna się dziwnie zachowywać. Dziewczyna ta wkrótce pocałuje Angelę sprawiając, że i ona traci straci kontrolę nad sobą. Oczywistym staje się, że demony chcą przejąć kontrolę nad wszystkim uczestnikami imprezy. Do końca nocy Halloween, podczas której demony nie mogą wrócić do piekła, imprezowicze znajdować się będą w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Ilu z nich doczeka poranka opowie Wam ten film.
Fajna, klimatyczna animowana czołówka z ciekawą muzyczką. Zapadająca w pamięć scena z opętaną Linneą Quigley i szminką. Paręnaście minut opowiedzianej w dobrym tempie historii, gdzieś koło pięćdziesiątej minuty projekcji. Dość zabawny motyw ze zgryźliwym staruszkiem spinający w fajny sposób otwarcie i zakończenie filmu (takie puszczenie oka w kierunku sceptycznie nastawionych do Halloween, których przecież i u nas nie brakuje). Ciekawa charakteryzacja demonów (na czele z Angelą), trochę dobrej muzyki (Bauhaus – Stigmata Martyr) i szczypta krwi (wyrwana ręka, odgryziony język, przebity delikwent, skręcony kark – w ilości sztuk: po jednym każde). To w zasadzie wszystko co dobrego rzec można o tej otoczonej swoistym kultem produkcji z 1988 roku. Całkiem sporo, ktoś powie – i nie będzie bez racji. Ale nawet taka ich ilość nie jest w stanie do końca przysłonić minusów. Największym zarzutem, jaki mogę uczynić produkcji jest natomiast straszna nuda, jaka doskwiera nam przez większość czasu. Pierwsze trzy kwadranse to w zasadzie nuda permanentna – nie dzieje się nic. Kolejna rzecz to do bólu amatorska gra niektórych aktorów. Cathy Podewell np., bądź co bądź w pierwszoplanowej roli żeńskiej prezentuje poziom Shirley Temple, w jej rolach sprzed II Wojny Światowej. I nie da się tego tłumaczyć konwencją filmu – gdyż część aktorów, pomimo niej, prezentuje się w miarę przyzwoicie. Ale amatorszczyzną bije nie tylko od aktorów. Podobny poziom ma udźwiękowienie filmu (strasznie nieprzyjemny dla ucha), oraz zdjęcia – długimi partiami jest po prostu zbyt ciemno.
Nade wszystko nuda zatem sprawia, że filmowi nie mogę - chcąc pozostać w zgodzie ze samym sobą – wystawić oceny wyższej niż dostateczny z plusem. Najlepsze w tej serii miało jednak w mojej opinii dopiero nadejść. O czym, opowiem przy okazji „Nocy demonów 2”.

Hal Havins (Stooge); Allison Barron (Helen); Alvin Alexis (Rodger); Harold Ayer (Old Man); Billy Gallo (Sal - jako William Gallo); Cathy Podewell (Judy); Karen Ericson (Judy's Mother); Lance Fenton (Jay); Donnie Jeffcoat (Billy - jako Donnie Jeffcoat Jr.); Linnea Quigley (Suzanne); James W. Quinn (Clerk #1 / Demon Voices); Clark Jarrett (Clerk #2); Amelia Kinkade (Angela - jako Mimi Kinkade); Jill Terashita (Frannie); Philip Tanzini (Max); Marie Denn (Old Man's Wife).
Reżyseria: Kevin Tenney;
Scenariusz: Joey Augustyn;
Muzyka: Dennis Michael Tenney;
Zdjęcia: David Levis.
USA,1988, 86 min
Produkcja: Joe Augustyn, Jeff Geoffray, Michael Josten, Patricia Bando Josten, Walter Josten, Don Robinson, Rene Torres, Doug Yerkes / Meridian Productions, Paragon Arts International, Republic Pictures, Skouras Pictures

