NOC KRABÓW
AUTOR: Guy N. Smith
I WYDANIE ORYGINALNE:
1976, New English Library, London, USA
I WYDANIE POLSKIE:
1991, Phantom Press International, Gdańsk, Oprawa miękka, 176 str.
TŁUMACZENIE:
Grzegorz Duda
RECENZOWANE WYDANIE:
Jak wyżej
Z książkami Guya N. Smitha jest troszkę jak z hamburgerami z McDonald`s. Niby każdy z nas potrafi zrobić lepsze, ale nikt nie potrafi ich więcej sprzedać. A Guy napisał i sprzedał książek naprawdę dużo. Dość powiedzieć, że w Polsce, spośród autorów grozy, porównywalnej bądź większej liczby publikacji doczekali się dotychczas chyba jedynie Stephen King i Graham Masterton.
„Noc krabów” to pozycja otwierająca cykl „Kraby” - bodaj najbardziej utożsamiane z autorem dzieło. Para zakochanych znika w tajemniczych okolicznościach podczas wakacji spędzanych nad morzem. Wujek zaginionego chłopaka – Profesor Cliff Davenport nie ustaje w poszukiwaniach. Szybko okazuje się, że mamy do czynienia z inwazją gargantuicznych rozmiarów tytułowych skorupiaków na walijskie wybrzeże.
Autor nie traci czasu na suspens czy zadawanie zbędnych pytań, nie wiemy skąd pochodzą kraby, ani dlaczego przyszły – prawdopodobnie są pochodną eksperymentów nuklearnych gdzieś na drugiej półkuli. Wiemy jedynie, że są spragnione ludzkiego mięsa i z ochotą robią pożytek ze swoich szczypiec. Wiemy również, że są „najstraszliwszym wrogiem jakiego znała ludzkość”, któremu nie może zagrozić żadna ze znanych człowiekowi broni (wedle prof. Davenporta włącznie z bronią atomową!). W chwilach, w których kraby udają się na krótki odpoczynek, bohaterowie książki oddają się uciechom cielesnym. Trzeba jednak przyznać, że nawet wówczas zachowują zimną głowę! Żeby nie być gołosłownym, pozwolę przytoczyć sobie jeden ze smakowitszych fragmentów:
„Cliff położył się pomiędzy jej rozwartymi udami. Nadal trzymała jego stwardniały członek. Mogła teraz nim pokierować gdzie chciała nurzając go najpierw w gorącej rzece swej namiętności, a następnie ześlizgując się niżej, aby cal za calem zniknął w niej […] Z ociągnięciem odsunęli się od siebie i poprawili ubrania. Pat z potarganymi włosami i płonącymi policzkami wydała się Cliffowi jeszcze piękniejsza. - Jestem bardziej niż zadowolony, że pozwoliłem ci przyjść tu ze mną – szepnął, zapinając rozporek. - Obawiam się jednak, że ciągle musimy myśleć o tych nieszczęsnych krabach!”.
Zapomniałbym jeszcze dodać, że wśród krabów mamy jednego, który jest dwa razy większy od innych. Nie jest to jednak taki ot zwykły wyrośnięty krab na tle innych krabów gigantów. Jest to „król krabów” wydający ruchami swoich olbrzymich szczypiec polecenia całej reszcie potworów.
Jak zatem widzicie cała ta heca raczej śmieszy niż przestrasza. Powieść pozbawiona jest nie tylko napięcia. Brak w niej w zasadzie wszystkiego: dobrze rozpisanych postaci, minimalnej chociażby ilości logiki a nade wszystko dobrego stylu. Należy jednak zauważyć, że polskiemu wydaniu dzieła dodatkowo nie pomaga haniebne wprost tłumaczenie. Za jedyny komentarz niech wystarczy Wam to, że użyte przez autora w oryginale imię dla jednej z ofiar krabów -popularny Bartholomew – czyli po polsku nie mniej popularny Bartłomiej, zostało przez tłumacza przechrzczone na (uwaga!): Bartołomiew!
Mimo wszystko książce nie przyznałem najniższej noty z jednej tylko prostej przyczyny: toż to „Noc krabów”! Jedna z najsłynniejszych pozycji wydawnictwa Phantom Press, kamień milowy dla popularyzacji książkowego horroru w Polsce!
I na koniec coś o charakterze poniekąd ciekawostki. Guy N. Smith osadził akcję „Nocy Krabów” przede wszystkim w nadmorskiej miejscowości w Walii – Barmouth. Ta licząca niewiele ponad dwa tysiące mieszkańców niezwykle urodziwa mieścinka znakomicie nadaje się na arenę wydarzeń „nadmorskiego” horroru zapewniając – w ręku wprawionego pisarza – odpowiedni klimat. Smith starał się jak mógł (jakąś rolę w książce odgrywa nawet charakterystyczny most wybudowany nad wpływającą do morza rzeką), ale jak zapewne wszyscy wiecie – może nie dużo. Nie o to jednak chodzi. Rzecz mianowicie w tym, że mieszkańcy tej miejscowości nie doczekali się co prawda dotychczas inwazji wielkich krabów, ale nie lada sensację zimą 2014 r. na miejscowej plaży wzbudził wyrzucony na nią przez morskie fale olbrzymi rekin mako (ostronos atlantycki)... Jeżeli zatem macie w planach pobyt w tej miejscowości to miejcie też na uwadze, że licho nie śpi...