JONASZ
AUTOR: James Herbert
I WYDANIE ORYGINALNE:
1981, Signet, NYC, USA
I WYDANIE POLSKIE:
1990, Amber, Poznań, Oprawa Miękka, 240 str.
TŁUMACZENIE:
Grzegorz Iwanciw
RECENZOWANE WYDANIE:
Jak Wyżej
Jim Kelso to dobry gliniarz – ale w powszechnej opinii uchodzi za pechowca. Jego zła reputacja potwierdza się podczas akcji, w której ginie kierowca wozu policyjnego, co w głównej mierze jet następstwem tego, że w decydującym momencie tejże akcji z niewiadomych przyczyn posłuszeństwa odmówiła broń Jima. Przełożeni biedaka decydują się odesłać go nieco na ubocze. Kelso trafia do nadmorskiego miasteczka, gdzie ma inwigilować lokalne środowisko celem rozbicia domniemanej grupy przestępczej zajmującej się handlem i być może produkcją narkotyków. Detektywowi przyjdzie się zmierzyć nie tylko z wrogością miejscowych ale i z demonami własnej przeszłości. Z pomocą w walce z jednymi i drugimi przyjdzie mu niejaka Ellie. Kelso jednak świadomy ciążącego na nim piętna, w trosce o dobro kobiety będzie starał się utrzymać ją jak najdalej od siebie...
Powieści daleko do klasycznego horroru. Daleko jej w ogóle do jakiegokolwiek horroru...Początkowo książka broni się jeszcze w miarę trzymaniem nadmorskiego klimatu (morze,port, portowe knajpy, kutry, rybacy, kanały itp.) oraz niektórymi fragmentami dotyczącymi młodości detektywa. Im jednak dalej tym gorzej: nuda, nuda, nuda i jeszcze raz nuda. A wszystko w konwencji słabej powieści sensacyjnej. Ożywczą bryzę przynosi nam powódź na kilkadziesiąt stron przed końcem książki. Jest ona jednak jakby zupełnie oderwana od reszty fabuły. Dopiero sama końcówka zdaje się nam tłumaczyć czemu wydawnictwo Amber wydało tę książkę w cyklu „Horror”. I ona jednak pozbawiona jest ładu i składu.
Wiele osób przestrzegało, że nie jet to najlepsza pozycja do rozpoczęcia przygody z Herbertem. Trudno, wtopiłem... Nie jest to jednak książka na tyle zła bym nie dał mu jeszcze jednej szansy... Poziom „Jonasza” uważam natomiast za znacznie niższy od poziomu przeciętnego horrorowego czytadła.