top of page

GREMLINY / GREMLINY ROZRABIAJĄ

     

     

      Po pierwsze - trzeba go trzymać z dala od intensywnego światła – zwłaszcza słonecznego – to może go zabić. Po drugie – należy unikać jego kontaktu z wodą. I po trzecie – ale najważniejsze – nigdy nie można go karmić po północy, choćby nie wiadomo jak o to prosił. Taki zestaw rad otrzymuje Rand Peltzer, kiedy nabywa dla swojego syna – Billy'ego oryginalny prezent bożonarodzeniowy – stworka o imieniu Mogwai. Prezent jest to zaiste rewelacyjny. Gizmo – bo na takie imię przechrzczono stworka jest przeuroczy, sympatyczny i inteligentny. Każdy chciałby takiego mieć. Problemy pojawiają się, kiedy Gizmo zostaje przypadkowo polany wodą przez niezbyt rozgarniętego przyjaciela młodego Peltzera. Stworzonko na skutek tego zdarzenia rozmnaża się. Jego potomkowie (krewniacy? Cholera wie...) choć fizycznie w sumie do Gizma dość podobni, okazują się mieć całkowicie odmienne od niego charaktery. Złośliwe, wulgarne, głośne. Ale z racji swoich gabarytów podobnie jak i Gizmo raczej niegroźne. Kiedy jednak w wyniku zastosowania sprytnego fortelu uda im się dostać coś do zjedzenia po północy, okaże się, że sytuacja ta ma się diametralnie zmienić. Żyjące już świętami Bożego Narodzenia miasteczko stanie się areną strasznych wydarzeń.

       „Gremliny” z filmu prawie tak samo starego jak ja, szturmem podbiły cały świat. W naszym kraju największą popularnością zaczęły się cieszyć dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych, po wypuszczeniu na ekrany kin sequela. Niemniej jednak też znał je niemal każdy. Udany film. Film bożonarodzeniowy. Mamy śnieg, mamy kolędy, mamy ślicznie przystrojone budynki, mamy świąteczne przeboje. W taką stylistykę ubrano miks horroru i komedii. Obraz ocierający się o kino familijne (choć z tym oczywiście radziłbym jednak nieco uważać, gdyż mimo wszystko mamy tu kilka ofiar a i tytułowe stwory mogą przestraszyć co niektórych najmłodszych odbiorców), rzecz niemal idealna dla młodzian zaczynających przygodę z kinem grozy. Cóż za nazwiska wśród twórców filmu! Steven Spielberg jako producent, Joe Dante jako reżyser, Chris Columbus jako scenarzysta, Jerry Goldsmith jako twórca muzyki (rewelacyjny motyw przewodni filmu). Przy takim składzie film musiał się udać. Fajerwerków aktorskich nie uświadczymy, ale charakter filmu jest, jak wspominałem świąteczny i familijny. Ci którzy mają być mili i sympatyczni (Rodzina Peltzerów i inni) – są mili i sympatyczni, ci którzy mają budzić negatywne uczucia (jako nie czujący ducha świąt – jak chociażby Pani Deagle – zapewne któraś żeńska inkarnacja Scrooge'a) – budzą złe uczucia . Ja nie mam żadnych zastrzeżeń. Jest czarno i biało. Tu nie ma miejsca na nic innego. Tak wśród ludzi jak i wśród potworków – gremlinów. Jest dobry Gizmo i cała reszta. Z niecierpliwością czekamy, aż dobro w końcu zatriumfuje. Same gremliny natomiast to pokaz ówczesnych możliwości technicznych twórców. Zarówno przed przepoczwarzeniem jak i po prezentują się interesująco. I co najważniejsze są oryginalne. Stały się źródłem inspiracji dla późniejszych „Critters”, „Ghoulies”, „Hobgoblins” czy wielu, wielu jeszcze innych filmów (a nawet całych serii).

       W filmie znacznie więcej komedii niż horroru. W dzisiejszych czasach jedne sceny będą śmieszyć mniej, inne bardziej. To jednak np. jak wypełniona po brzegi gremlinami sala kinowa śpiewa piosenki z disneyowskiej „Królewny śnieżki” chyba zawsze wywoływać będzie uśmiech na twarzy. Podobnie jak Gizmo zawsze zachwycać będzie swym urokiem. Dobre świąteczne kino. Niegdyś wielki hit, dziś stopniowo zapominany klasyk. Warto od czasu do czasu go sobie odświeżyć w okresie przedświątecznym, zamiast po raz kolejny oglądać „Kevina samego w domu” (którego, nawiasem mówiąc, reżyserował scenarzysta „Gremlinów”). Aha i jeszcze jedno, nigdy nie przestanę się dziwić w jaki sposób Corey Feldman zdążył obskoczyć w tak „gówniarskim” wieku, aż tyle różnych filmów. Czy on nie musiał chodzić do szkoły?

Hoyt Axton (Randall Peltzer); John Louie (Chinese Boy); Keye Luke (Grandfather); Don Steele (Rockin' Ricky Rialto - voice); Susan Burgess (Little Girl); Scott Brady (Sheriff Frank); Arnie Moore (Alex); Corey Feldman (Pete Fountaine); Harry Carey Jr. (Mr. Anderson); Zach Galligan (Billy Peltzer); Dick Miller (Murray Futterman); Phoebe Cates (Kate Beringer); Polly Holliday (Ruby Deagle); Donald Elson (Man on Street); Belinda Balaski (Mrs. Joe Harris); Danny Llewelyn (Hungry Harris Child - jako Daniel Llewelyn); Edward Andrews (Mr. Corben); Judge Reinhold (Gerald Hopkins); Lois Foraker (Bank teller); Chuck Jones (Mr. Jones); Kenny Davis (Dorry); Frances Lee McCain (Lynn Peltzer); Glynn Turman (Roy Hanson); Nicky Katt (Schoolchild -jako Nick Katt); Tracy Wells (Schoolchild); John C. Becher (Dr. Molinaro); Gwen Willson (Mrs. Molinaro); Jackie Joseph (Sheila Futterman); Jonathan Banks (Deputy Brent); Joe Brooks (Dave Meyers - Santa); James MacKrell (Lew Landers - WDHB-TV reporter); Frank Welker (Stripe / Mogwai / Gremlins- voice); Howie Mandel (Gizmo - voice); Fred Newman; Mark Dodson; Michael Winslow; Peter Cullen; Bob Bergen; Michael Sheehan; Bob Holt (wszyscy - Mogwai / Gremlins - voice); Mushroom (Barney); Adam Bean (Boy in Town Square); Karen Bean (Girl in Town Square); Tom Bergeron (TV News Reporter); Jerry Goldsmith (Man in Telephone Booth Glancing at Camera); Marvin Miller (Robby The Robot); Dean Rader-Duval (Ron); William Schallert (Father Bartlett); Steven Spielberg (Man in Electric Wheelchair); Kenneth Tobey (Mobil Gas Station Attendant).

Reżyseria: Joe Dante;

Scenariusz: Chris Columbus;

Muzyka: Jerry Goldsmith;

Zdjęcia: John Hora.

USA, 1984, 106 min

Produkcja: Michael Finnell, Kathleen Kennedy, Frank Marshall, Steven Spielberg / Warner Bros, Amblin Entertainment.

bottom of page