GRAVEDANCERS
TAŃCZĄCY Z DUCHAMI
„Gravedancers” to jeden z ośmiu filmów, które zaproponowano widzom w pierwszej, bardzo zresztą udanej edycji festiwalu filmów grozy „After Dark HorrorFest”. Jako otwarcie filmu ukazane nam zostają zmagania młodej dziewczyny z niewidzialnym oprawcą, które zakończone zostaną jej śmiercią przez powieszenie. W chwili kiedy dziewczyna oddaje ostatnie tchnienie, upuszcza z ręki ozdobną kopertę. Po tym niewiele mówiącym prologu akcja przenosi się o jakiś czas do przodu. Na pogrzebie dawnego przyjaciela spotyka się trójka przyjaciół: Sid (Marcus Thomas), Kira (Josie Maran) oraz Harris (Dominic Purcell). Harrisowi towarzyszy ponadto jego partnerka Allison (Clare Kramer), która szybko zdaje sobie sprawę, iż w tej ciężkiej chwili lepiej będzie, jeśli da swemu mężowi pobyć tylko w towarzystwie znajomych. Decyzja ta wydaje się być przyjęta z radością przez Sida i Kirę, którzy nie zwlekając długo zabierają Harrisa na tęgą popijawę. Jej zwieńczeniem jest powrót na cmentarz, na którym został pochowany ich wspólny przyjaciel. Podczas posiadówki nad jego grobem, przy dźwiękach dobiegających z boomboxa oraz przy jeszcze paru butelkach alkoholu trójka bohaterów wygłasza w pijanym widzie mniej lub bardziej udane mowy pożegnalne. Pośród wieńców żałobnych Sid odnajduje znaną nam z prologu filmu kopertę. Jej zawartość to tajemniczy list z rymowanką zachęcającą do zaprzestania rozpaczania po zmarłych i gloryfikowania życia, które należy manifestować przez taniec na grobach. Trójka zawianych przyjaciół dochodzi do wniosku, iż koncepcja przemycona w liście to idealny sposób na oddanie hołdu ich zmarłemu przyjacielowi i rozpoczyna radosne pląsy po pobliskich nagrobkach. Szybko okaże się, że był to niezwykle niefortunny pomysł. Rymowanka z listu okazuje się być klątwą, która realizuje się w ten sposób, iż duch zmarłego, na grobie którego odprawiono taniec, powraca z zaświatów by rozprawić się z tańczącym. Na domiar złego groby z których nasi bohaterowie zrobili sobie parkiet, stanowiły miejsce ostatniego spoczynku naprawdę wrednych typów... Niebawem staną w obliczu duchów: maleńkiego chłopczyka- piromana, sadystycznego gwałciciela oraz niespełnionej pianistki, która w wolnych chwilach zamieniała swój umiłowany fortepian na nie swą nie mniej umiłowaną siekierę.
Planowany początkowo jako trylogia bądź zbiór trzech nowel, z których każda część (bądź segment) miała traktować o innym z w/w duchów film ogląda się z dużą satysfakcją. Wypada tylko pożałować, że tak bardzo związany z horrorem Mike Mendez tak rzadko stawał za kamerą jako reżyser, gdyż rzecz zrealizowana jest na naprawdę wysokim poziomie, co zresztą było charakterystyczne dla wszystkich pierwszych obrazów wyświetlanych podczas „After Dark”. Stanę w opozycji do dość powszechnego (aczkolwiek jednego z nielicznych) zarzutu dotyczącego obsady. Moim zdaniem została ona dobrana w dobry sposób. Członkowie ekipy przyjaciół różnią się od siebie, a jednocześnie wiarygodnym wydaje się być, że razem dopełniają się w wystarczający sposób by utworzyć zgraną paczkę, która w swoim gronie potrafi wesoło spędzać wolny czas. Nie ma wśród nich bohaterów nieskończenie dobrych. Każdy ulega zwykłym ludzkim słabościom. Być może właśnie dlatego odtwarzająca rolę Kiry Josie Maran wygrywa aktorski pojedynek z wydawałoby się krystalicznie czystą Allison, graną przez Clare Kramer. Jej postać jest po prostu ciekawsza, choć warto zauważyć, że od czasu do czasu realizująca się na wielkim ekranie modelka po prostu musiała pasować do swej roli, gdyż pewnie nie bez powodu dostała swoją rolę bez uprzedniego przesłuchania. Wśród ról męskich, najprawdopodobniej z tych samych powodów co u pań – Marcus Thomas tworzy ciekawszą kreację niż bardziej znany – przede wszystkim z roli w „Prison Break”- Dominic Purcell. Generalnie nie ma jednak co wybrzydzać. Pozytywnie należy także ocenić aktorów dalszego planu, na czele z ekscentryczną parą miłośników spirytualizmu (Megahn Perry oraz Tcheky Karyo).
Scenariusz, choć na pierwszy rzut oka wtórny – bo dotyczący zemsty z zaświatów, jest ciekawy, spójny i pełen oryginalnych rozwiązań. Akcja zawiązuje się stosunkowo szybko, film nie ma przestojów. Wyśmienita jest również wizualizacja duchów. Budzą one autentyczny niepokój, a za sprawą kaprawych uśmieszków, jakimi legitymuje się cała trójka, od razu widać, że jakikolwiek kontakt z nimi nie będzie dla nikogo sprawą przyjemną. Przychodzi mi na myśl, iż wyglądają nieco jak skrzyżowanie wampirów z pierwszej wersji „Fright Night” (strona wizualna) z tytułowymi bohaterami „13 duchów” (charakterystyki i ogólna koncepcja). Pozostałe efekty specjalne również stoją na wysokim poziomie zwłaszcza biorąc pod uwagę niezbyt wysoki budżet jakim dysponowali twórcy. W całość świetnie wkomponowana jest ścieżka dźwiękowa. W zasadzie jedynym minusem produkcji, jest mocno przeszarżowana końcówka, w której gargantuicznych rozmiarów czaszka (czy też czaszka – duch?) goni za bohaterem, jednakże parę chwil nędzy nie może rzutować na świetną pozostałą część dzieła. 4+.
Dominic Purcell (Harris McKay); Josie Maran (Kira Hayden); Clare Kramer (Allison Mitchell); Marcus Thomas (Sid Vance); Tcheky Karyo (Vincent Cochet); Megahn Perry (Frances Culpepper); Martha Holland (Emma); Oakley Stevenson (Nawiedzona kobieta); Samantha MacIvor (Siostra Jenny); Jack Mulcahy (Policjant); Jim McKeny (Doktor); Geneva Avarett-Short (SIostra Brolin); Bob McHone (Ksiądz); Robert Bartush (Policjant); Brad Batchelor (Żałobnik); Lulu Brud (Młoda Emma); Lonnie Burchfield (Wood Chopper); Reid Dalton (Charles Dunleven); David Lowe (Attorney); Dean Lyons (Policjant); Tina Murphy (Młoda matka); Rod Pearson (Właściciel knajpy); Chris Plouffe (Policjant); Les Puryear (Żałobnik); Dustin Thomas (Żałobnik); Michael Viscusi (Uczeń); Tree O'Toole (dublerka Maran i Kramer).
USA, 2005, 95 min
Produkcja:
Craig Borden, Val Broeksmit, Al Corley, Jonathan Dana, Brent Emery, Lawrence Elmer Fuhrmann Jr., Jonas Hudson, Bill McCutchen, Mike Mendey, Mark Morgan, James Mulaz, Eugene Musso, Kim Olsen, Guz Osearz, Bart Rosenblatt, Phil Smoot / Code Entertainment
Reżyseria: Mike Mendez;
Scenariusz: Brad Keene, Chris Skinner;
Muzyka: Joseph Bishara;
Zdjęcia: David A. Armstrong