EXCISION / CHIRURGICZNA PRECYZJA
Pauline, to zbliżająca się wielkimi krokami do pełnoletniości nastolatka nienawidząca praktycznie całego świata. Co gorsza z wzajemnością. Nie ma przyjaciół, nie znoszą jej nauczyciele, ba nawet matka patrzy na nią z zażenowaniem, niemal całość swych uczuć koncentrując na młodszej, chorej na mukowiscydozę córce. Jej ojciec natomiast dla świętego spokoju zawsze przytakuje matce. Bohaterka nie dba o swój wygląd, szokuje towarzystwo swymi zainteresowaniami – starając się jak najmocniej wcielać w życie zasadę, zgodnie z którą nieważne, że źle, ważne, by cokolwiek o tobie mówili. Dziewczyna interesuję się chirurgią. Choć w pogrążającym się w coraz większych ciemnościach umyśle dziewczyny, to zacne zainteresowanie staje się jedynie pretekstem dla snucia przepełnionych krwią, chorobliwych wizji o momentami wyczuwalnym wręcz nekrofilskim podłożu. Wizje te przynoszą dziewczynie satysfakcję seksualną, dlatego nieśmiało (aczkolwiek w wyjątkowo obrzydliwy sposób) stara się wprowadzać je w życie. Jednakże po którejś z kolejnych połajanek za zachowanie od matki w Pauline coś pęka - „sprawię, że będziecie ze mnie dumni” - mówi do członków swojej rodziny.
Muszę przyznać, że z dużym zainteresowaniem śledziłem swego czasu wszelkie informacje dotyczące powstawania tego filmu. Naczytałem się informacji prasowych, naoglądałem plakatów, fotosów i trailerów. W zasadzie unikałem tylko obejrzenia krótkometrażówki z 2008 r. pod tym samym tytułem, by nie stracić przy oglądaniu tzw. elementu zaskoczenia. Po tym wszystkim muszę przyznać, że spodziewałem się w filmie ujrzenia czegoś znacznie bardziej szokującego. Nie, żeby było w nim zbyt mało obrzydliwości czy krwi – nic z tych rzeczy, tego mamy pod dostatkiem (jak to ktoś pięknie zauważył, po tym filmie raczej nie będzie chciało Wam się jeść ani uprawiać seksu). Trailery rodziły jednak obawę o to, że twórcy skupią się wyłącznie na epatowaniu okrucieństwem i brzydotą, tymczasem w produkcie finalnym dostaliśmy kawał dobrego kina. W zasadzie więcej tu dramatu psychologicznego niż makabreski czy horroru. Jest to takie trochę połączenie „Carrie” z „American Beauty”, „Celą” , „Psem Andaluzyjskim” i chociażby twórczością Davida Lyncha bądź Kena Russella – choć pewnie każdy z Was zauważy tu podobieństwa do czego innego - ilu ludzi, tyle spostrzeżeń. Mamy tu odizolowaną od otoczenia nastolatkę, którą jednak od Carrie różni tylko (i zarazem aż) tyle, że o ile bohaterka powieści Kinga i filmu De Palmy dałaby wiele by stać się pełnoprawną częścią społeczeństwa, o tyle Pauline z „Excision” sama robi wszystko by wzbudzać odrazę, niechęć i zniesmaczenie. Ponadto, w odróżnieniu od Carrie raczej nie zdobywa naszej sympatii. Jest tu też dom rodem z „American Beauty” z despotyczną matką na czele i zrezygnowanym, wypompowanym ojcem pozostającym gdzieś w jej cieniu. Są tu wreszcie malownicze, krwawe, surrealistyczne, ocierające się o nekrofilię obrazy prosto ze schorowanego umysłu. Wspaniałe dobrana ekipa aktorów nawet do epizodycznych ról. AnnaLynne McCord w roli głównej, to najprawdziwszy strzał w dziesiątkę. Celowo oszpecona, z permanentną opryszczką , zajadami, przetłuszczonymi włosami i oczami, za którymi możemy spodziewać się wszystkiego co najgorsze. Traci Lords – owiana sławą ex gwiazdy porno (a później gwiazdy raczej dość płytkich filmów sensacyjnych) – w roli pruderyjnej matki jest rozwiązaniem równie trafionym. Uścisk tych dwóch pań w finałowej scenie bez słów pokazuje nam, jak w istocie rzeczy niewiele było potrzeba, by wszystko było inaczej... W pozostałych – mniej lub bardziej ważkich rolach - Malcolm McDowell, Ray Wise, Roger Bart czy Marlee Matlin (głuchoniema laureatka Oscara z 1986 r.).
Realizacyjnie – estetycznie dopieszczona perełka, choć w kilku momentach bardziej realistyczne efekty specjalne z jeszcze większą siłą uderzałaby w widza. Nie jest to film dla wszystkich, a nawet Ci, którzy już go obejrzeli i przyjęli go przychylnie, zastanowią się pewnie dwa razy przed ponownym zaaplikowaniem sobie seansu. Rozprawia jednak nad niezwykle ważką problematyką. Artystycznie nienaganny, jak wspomniałem - nie epatujący okrucieństwem i obrzydliwością tylko dla samego obrzydzenia widza. Z mocnym zakończeniem, z silną obsadą – po długim namyśle – stwierdzam, że bardzo dobry. Nie tylko bardzo dobry horror – po prostu bardzo dobre, całkiem głębokie kino.
AnnaLynne McCord (Pauline); Roger Bart (Bob); Ariel Winter (Grace); Traci Lords (Phyllis); Matthew Gray Gubler (Mr. Claybaugh); Jeremy Sumpter (Adam); Matthew Fahey (Nathan); Sidney Franklin (Timothy); Molly McCook (Natalie); Natalie Dreyfuss (Abigail); John Waters (William); Malcolm McDowell (Mr. Cooper); Marlee Matlin (Amber); Cole Bernstein (Kimberly); Ray Wise (Principal Campbell); Emily Bicks (Breanna); Brennan Bailey (Sebastian); Cameron Allen (Young Pauline); Adam Silver (Ryan); Nicole Lynn Evans (Creature); Aussie Guevara (Corpse); Ian Kanzler (Bloody Boy); Rachel Ann Mullins (Zombie); Nina Nelson (Twin Torture Victim); Randa Nelson (Twin Torture Victim); Bill Oberst Jr. (Courtier); Virginia Petrucci (Corpse).
Reżyseria: Richard Bates Jr.;
Scenariusz: Richard Bates Jr.;
Muzyka: Steve Damstra II, Mads Heldtberg;
Zdjęcia: Itay Gross.
USA,2012, 81 min
Produkcja: Steve Ansell, Matt Blessing, Mark Bruner, Michael Collins, Frank R. Gardner, Salon Harris, Chris Hazzard, Jason Herbers, Robert Higginbotham, Dylan Hale Lewis, Ross Otterman, Jud Ryan, Paul Spellman, Gary Sumpter, Ben Uscinski, Yvonne Valdez, Thomas Wood Jr., Matt Zambetti / New Normal Films, Anchor Bay Entertainment.