EDEN LAKE
„Czy nie z tego bierze się całe prawdziwe zło na świecie, że ludzie zostają, chociaż cholernie dobrze wiedzą, że powinni się wynosić, że pchają wózek dalej, choć doskonale wiedzą, że powinni dać sobie spokój i wiać? Czy – w ostatecznym rozrachunku – nie dlatego tylu ludzi lubi tanie horrory? Bo rozpoznają te przerażone dzieci, które za nic nie uciekną z nawiedzonego domu, choć już zaczęła się seria morderstw?”
Skoro posługiwałem się już przy recenzjach prozy Kinga cytatami innych twórców, to grzechem byłoby nie skorzystać z jego twórczości starając się opisać twórczość innych.
Cały problem w przedstawionej w filmie historii wynika właśnie z nie wycofania się w porę z niewłaściwego miejsca, w którym znalazło się w niewłaściwym czasie.
A sama historia prezentuje się mniej więcej następująco: Steve (Michael Fassbender) zabiera swoją dziewczynę Jenny na weekendowy wypad za miasto do urokliwego i nieznanego nawet nawigatorom GPS odludnego miejsca położonego nad jeziorem. Dla Steva wyjazd jawi się jako idealna okazja do zaręczyn, co każe mu wypatrywać momentu najlepszego dla wręczenia odpowiedniego na tę okoliczność pierścionka. Wspólnie spędzany czas jest początkowo sielanką i upływa na biwakowaniu, opalaniu się i pływaniu, do czasu, gdy na tej samej plaży pojawia się grupka rozwydrzonych, wulgarnych i hałaśliwych nastolatków z wielkim psem. Steve postanawia zwrócić im uwagę, co wydaje się tylko rozsierdzić bandę na czele z jej przywódcą Brettem (Jack O’Connell). Atmosfera robi się coraz bardziej napięta. Następnego dnia z plecaka Steva giną kluczyki do auta. Jak się okazało to Brett zabrał swoich kompanów na przejażdżkę po lesie. Kiedy Stevowi udaje się w końcu go zatrzymać, żąda od niego zwrotu skradzionych kluczyków, auta i portfela. Wyrostki starają się zastraszyć go nożem. W wyniku krótkiej przepychanki przypadkowo z ręki Steva ginie rottweiler Bretta. To co dzieje się dalej w radykalny sposób odbiega od wymarzonych oświadczyn, a Jenny i Steve muszą stanąć do rozpaczliwej walki w obronie swego życia.
Reżyser filmu, James Watkins tłumaczył: „Mamy problem z naszymi dziećmi i młodzieżą. Jako społeczeństwo jesteśmy rozdarci. Z jednej strony myślimy o nich jak o niewinnych istotach, które potrzebują ochrony i wsparcia przed niebezpieczeństwami świata dorosłych. Z drugiej strony, jak wynika z nagłówków gazet, te istoty mogą być agresywne i opanowane żądzą niszczenia. Chciałem opowiedzieć historię, która zgłębiać będzie napięcie między tymi dwoma, pozostającymi ze sobą w konflikcie, punktami widzenia”. Trzeba przyznać, że ten problem mają nie tylko Brytyjczycy. Niedaleki czas temu z niedowierzaniem w oczach oglądałem w telewizji gorzkie żale, jakie wylewała matka jakiegoś nastolatka, którego okropny polski sąd skazał na kilkanaście lat więzienia. Podnosiła ona, iż wyrok jest niesprawiedliwy, gdyż chłopak – jakiś student któremu jej synuś zadał na przystanku autobusowym kilkadziesiąt ciosów nożem, przecież żyje, a jej syn będzie musiał pokutować za taki czyn Bóg sam wie ile czasu w jakimś okropnym więzieniu. Problem ze złymi dziećmi, tkwi więc tylko w jakiejś części w samych dzieciach. Pozostała jego część tkwi właśnie w rodzicach, i bardzo dobrze, że im dłużej trwa projekcja tym bardziej zdają to sobie (i nam) uświadamiać twórcy filmu.
Problematyka „złych dzieci” to temat znany horrorowi od lat, twórcy „Eden Lake”, trzeba jednak przyznać podeszli do tematu bardzo rzetelnie. Zło nie przybiera tu tak odrealnionej postaci jak choćby demonicznego Damiena w „Omenie” czy bardziej absurdalnych dzieci – blondasków z „Wioski Przeklętych”. Brett, Cooper i reszta rozwydrzonej bandy, może stanąć kiedyś na drodze każdego z nas, kiedy chociażby złapiemy gumę, gdzieś w okolicach jakiejś wioski lub niedużego miasteczka. Dlatego też z miejsca nie mamy problemów by zrozumieć grozę sytuacji w jakiej znaleźli się bohaterowie filmu.
Nie jest też problemem utożsamienie się w jakimś stopniu z bohaterami, w czym zasługa świetnie dobranych odtwórców ról pierwszoplanowych. O roli Jenny, najlepiej opowiada Kelly Reilly: „Miałam pokazać widzom do czego zdolna jest moja bohaterka bez chwytów w stylu wojowniczej Lary Croft. Że tylko chęć przetrwania zmusiła ją do przekroczenia tej niewyobrażalnej dla niej granicy człowieczeństwa. To było dla mnie spore wyzwanie”. Ciekawą stroną odtwarzanej przez nią roli w szczególności wydaje się to, iż jako nauczycielka zmuszona jest do stoczenia walki z osobami, które na co dzień powinna wychowywać i edukować. Naprawdę dobra i przejmująca rola. O Filmowym Stevie z kolei, niech przemówi reżyser filmu: „Michael Fassbender wzbudził mój podziw. Jego bohater, chłopiec w przebraniu mężczyzny, nieudolnie poszukuje w sobie męskości. Nie mogąc sobie poradzić z wyzwaniami godnymi prawdziwego faceta, tłumi gniew i frustrację. Michael pokazał to w naturalny i bardzo poruszający sposób”. Nie sposób się z nim nie zgodzić. Choć z jednej strony gdzieś podświadomie czujemy, że to rozbuchane momentami ego Steva jest przyczyną całego zła jakie oglądamy, to jednak dzięki stworzonej przez Fassbendera kreacji, potrafimy mu współczuć, wzruszają nas jego poczynania oraz gorąco dopingujemy by dotrwał szczęśliwie do finału historii. Co się zaś tyczy młodszej części ekipy, to jej dobór był naprawdę bardzo trafny - role Jacka O’Connella czy chociażby Thomasa Turgoose są wiarygodne i więcej niż przyzwoite – ale trzeba powiedzieć, że nie był zbyt trudny, gdyż na planie spotkali się starzy znajomi z innych filmów, w których odtwarzali podobne role i w których się sprawdzili – np. „This is England”. Od strony warsztatu aktorskiego, wszystko w filmie zasługuje na duży plus.
W zasadzie nie sposób przyczepić się do czegokolwiek innego. Akcja w filmie poprowadzona została wartko i w żadnej chwili nie nudzi. Wspaniale dobrano lokalizacje, które z kolei zostały pięknie sfotografowane. Zdjęcia Christophera Rossa raz urzekają, by w następnym momencie przerażać. Duża w tym rola reżysera, który dawał operatorom swe wskazówki, już na etapie scenariusza filmu: „Chciałem, żeby na początku dominował kolor ciepły, promieniujący spokojem i miłością. Na szczęście mieliśmy kilka dni bardzo gorących i słonecznych, które pozwoliły nam osiągnąć ten cel. Potem Chris zmienił obiektywy i filtry, aby uzyskać większą ziarnistość obrazu, bardziej stonowane kolory, pokazać efekt osaczenia poprzez dużą ilość dynamicznych zbliżeń. Potrzebowaliśmy więcej klaustrofobicznych ujęć: niebo nad głowami znikło, tłoczące się zewsząd wysokie sosny nie pozwalają spojrzeć w górę. Dzięki temu nasz las stał się pierwotnym, straszliwym żywiołem, uruchamiającym nasze lęki z dzieciństwa”*. Muzyka jest ciekawa, momentami wręcz hipnotyzująca, sprawia wrażenie oniryczności i pozwala łudzić się nadzieją że bohaterowie wkrótce obudzą się z tego koszmarnego snu, w którym znaleźli się w tak beznadziejnej sytuacji. Efekty specjalne dawkowane są z umiarem, a już raz czy drugi zaserwowane pozostawiają po sobie solidne wrażenie.
Można by jeszcze rozwodzić się praktycznie w samych superlatywach nad innymi bądź to aspektami filmu bądź jego poszczególnymi fragmentami, nie będę tego jednak robić by nie wyjawić przez przypadek zbyt wielu szczegółów związanych z jego treścią. Reasumując, gorąco polecam ten film każdemu z uwagi na: ciekawy temat, popis gry aktorskiej, dobrze poprowadzoną akcję zmierzającą do nietuzinkowego finału. Ocena bardzo dobra. Brytyjskie kino grozy (choć równie dobrze można uznać ten niełatwy do zaszufladkowania film za chociażby dramat) w pierwszej dekadzie XXI wieku trzymało naprawdę dobry poziom.
*wszystkie użyte cytaty (za wyjątkiem S. Kinga) zaczerpnięte zostały z Pressbooka dla filmu Eden Lake przygotowanego przez polskiego dystrybutora filmu – Vision Sp. z o.o.
Kelly Reilly (Jenny); Michael Fassbender (Steve); Tara Ellis (Abi); Jack O'Connell (Brett), Finn Atkins (Paige); Jumayn Hunter (Mark); Thomas Turgoose (Cooper); James Burrows (Harry); Tom Gill (Ricky – jako Thomas Gill); Lorraine Bruce (Tanya); Shaun Dooley (Jon); James Gandhi (Adam); Bronson Webb (Reece); Lorraine Stanley (Nat); Rachel Gleeves (Mel – jako Rachel Gleaves); Mark Devenport (Ashley); Alex Palmer (Paul); Alyssa Cooper (Dziecko w żłobku); Eliza Elkington (Dziecko w klasie).
GBR, 2008, 91 min
Produkcja: Mark Brooke, Christian Colson, Richard Holmes, Ivana MacKinnon, Conor McCaughan, Diarmuid McKeown, Paul Ritchie / Rollercoastewr Films, Aramid Entertainment Fund
Reżyseria: James Watkins;
Scenariusz: James Watkins;
Muzyka: David Julyan;
Zdjęcia: Christopher Ross