top of page

DZIECI KUKURYDZY

         Gatlin – niewielka miejscowość w Nebrasce. Pewnego niedzielnego południa chłopiec imieniem Job, jak zwykle po mszy poszedł z tatą do miejscowej kawiarni na deser. Okazało się, że deser miał mieć wyjątkowo gorzki smak. Zarówno w kawiarni, jak i poza nią czaiły się już bandy dzieciaków ogłupionych przez niejakiego Izaaka – również dzieciaka, ale z kaznodziejskim zacięciem, który przybył niedawno do miasteczka. Otumanione dzieciaki chwytają za sierpy, noże i cokolwiek innego co pod ręką, by krwawo rozprawić się z dorosłymi mieszkańcami miasteczka. Trzy lata później Gatlin jest już teokratyczną wspólnotą dziecięcą zarządzaną bezwzględnie przez Izaaka przy pomocy jego naczelnego siepacza Malachiasza. Dzieci dokonując własnej interpretacji wybranych fragmentów Pisma Świętego czczą tajemnicze bóstwo kukurydzianych pól - „Tego, który przechadza się między rzędami”. Każdy, kto chce opuścić wspólnotę jest eksterminowany. Burt i Vicky – para przejeżdzająca przez okolice Gatlin potrąca młodego chłopaka. Burt jest jednak świeżo upieczonym doktorem, więc z łatwością stwierdza, że dzieciak został pozbawiony życia dużo wcześniej. Chcąc zgłosić morderstwo Burt i Vicky trafiają do samego Gatlin. Jako dorośli znajdą się oczywiście w sporych opałach z dużą szansą na podzielenie losu pełnoletnich mieszkańców miasta sprzed 3 lat. Inni od pozostałych, ślepo zapatrzonych w Izaaka i Malachiasza dzieci Job, oraz posiadająca zdolności wizjonerskie jego siostra – Sara, będą się starali udzielić pomocy przybyszom.

        Niskobudżetowy film charakteryzujący się przede wszystkim dość ciekawym klimatem, fajną muzyką i naprawdę kiepskimi efektami specjalnymi. Para głównych bohaterów wzbudza dość powszechną irytację, dla mnie jednak nie jest najgorzej. Zarówno ich losy, jak i losy dwójki „normalnych” dzieci – Joba i Sary nie są widzowi obojetne. Bardzo dobrze dobrani zostali dwaj dziecięcy (anty)bohaterowie – John Franklin jako Izaak oraz Courtney Gains jako Malachiasz. Ciężko uwierzyć, że wcielając się w swoją rolę ten pierwszy miał... 25 lat. Ciężko też uwierzyć, że później tak rzadko pojawiał się na ekranach, a niektórych z tych pojawień – takich jak w roli kuzyna „It” („Cośka”) w dwóch częściach „Rodziny Adamsów” nie sposób traktować poważnie.

       Wyjątkowo jest to film, w którym z pierwowzoru literackiego Kinga wyciśnięto chyba więcej niż oferował. Nieoczekiwanie film okazał się sporym sukcesem komercyjnym, już podczas pierwszego weekendu wyświetlania zarobił prawie 3 razy tyle, co kosztował. Pociągnął za sobą aż siedem kontynuacji oraz remake – co również może zaskakiwać biorąc pod uwagę dość skromny potencjał fabularny. „Dzieci kukurydzy” oceniam jako film dobry. Kameralny, z licznymi niedociągnięciami wynikającymi z braków budżetowych, za to z dość ważkim przesłaniem: nie ufajcie fałszywym prorokom i pamiętajcie, że każda religia, która nie uczy miłości do bliźniego jest warta tyle co nic i niczego dobrego za sobą nie przyniesie.

Peter Horton (Burt); Linda Hamilton (Vicky); R.G. Armstrong (Diehl); John Franklin (Isaac); Courtney Gains (Malachai); Robby Kiger (Job); Anne Marie McEvoy (Sarah - jako AnneMarie McEvoy); Julie Maddalena (Rachel); Jonas Marlowe (Joseph); John Philbin (Amos); Dan Snook (Boy); David Cowen (Dad); Suzy Southam (Mom); D.G. Johnson (Mr. Hansen); Patrick Boylan (Hansen's customer); Elmer Soderstrom (Hansen's customer); Teresa Toigo (Hansen's customer); Mitch Carter (Radio preacher - voice); Dennis Carl (Boy); Corey Frizzell (Boy in front row of church scene).

Reżyseria: Fritz Kiersch;

Scenariusz: Stephen King (n.p.p), George Goldsmith;  

Muzyka: Jonathan Elias;

Zdjęcia: Joao Fernandes (jako Raoul Lomas).

USA,1984, 82 min

Produkcja: Donald P. Borchers, Earl A. Glick, Terrence Kirby, Mark Lipson, Charles Weber / Angeles Entertainment Group, Cinema Group, Gatlin, Hal Roach Studios, Inverness Productions, Planet Productions, New World Pictures

bottom of page