top of page

CARNOSAUR

AUTOR: Harry Adam Knight (John Brosnan)

I WYDANIE ORYGINALNE:

1984, Star Books, UK

 

 

 

I WYDANIE POLSKIE:

1991, Phantom Press International, Gdańsk, Oprawa Miękka, 240 str.

TŁUMACZENIE:

Katarzyna Czykowska- Stój

RECENZOWANE WYDANIE:

Jak Wyżej

     

       Warchester to spokojne, prowincjonalne miasteczko, którym nagle wstrząsa fala zgonów związanych bezpośrednio lub pośrednio z atakami dzikiego zwierzęcia. Z początkowych ustaleń wynika, że za atakami tymi stoi dziki tygrys, który uciekł z prywatnego zoo należącego do lokalnego ekscentryka – Sir Penwarda. Kiedy jednak z zeznań kilkuletniego chłopca wyniknie, że z jego rodziną rozprawił się … dinozaur, para miejscowych dziennikarzy (niegdyś stanowiąca również parę w życiu prywatnym) David Pascal oraz Jenny Stamper postanowi powęszyć wokół tajemniczego zoo sir Penwarda. Szybko okaże się, że wszystko co najgorsze dopiero przed Warchester…

     John Brosnan, tworzący pod pseudonimem Harry Adam Knight, wie o co w tej zabawie chodzi! Akcja toczy się wartko, bez zbędnych ceregieli, jest ciekawie, jest krwawo i co najważniejsze jest dość oryginalnie i wcale niebanalnie. Dość ciekawie – jak na tak krótkie w sumie dzieło – sportretowani zostali bohaterowie – nawet ci z nieco dalszego planu – jak chociażby Lady Penward. Widać, że autor pisał swe dzieło ze sporą pasją, co widać zwłaszcza gdy z zaangażowaniem godnym kilkunastolatka przedstawia nam jakieś encyklopedyczne szczegóły dotyczące poszczególnych gatunków dinozaurów (typu: waga, prędkość, okres z jakiego pochodzi etc.) W sposób szczególny w moim odczuciu należy zwrócić jednak uwagę na to, że oto na ładnych kilka lat przed słynnym „Parkiem Jurajskim” Michaela Crichtona powstała powieść traktująca o przywróceniu do życia dinozaurów za pomocą inżynierii genetycznej! Luki w łańcuchu DNA dinozaurów wypełniono co prawda w „Carnosaurze” DNA kurczaków, a nie jak w „Parku Jurajskim” DNA żaby, jednak podobieństwa nasuwają się same. W książkach występują nawet identyczne (tyranozaur, brachiozaur, dilofozaur) bądź zbliżone (w jednej deinonychus a w drugiej velociraptor) gatunki dinozaurów. To smutne, że mało kto zwraca dziś na to uwagę, koncentrując się za to na niedostatkach warsztatu literackiego autora.

     Tymczasem książka napisana jest naprawdę sprawnie. Trąci być może trochę horrorem klasy B, jednakże jest to klasa B w najlepszym możliwym wykonaniu. To właśnie od tej pozycji zacząłem swoją przygodę z książkowym horrorem blisko dwie dekady temu. Kupiłem ją będąc wciąż jeszcze zafascynowanym kinowym „Jurassic Park” na wyprzedaży taniej książki. Z wypiekami na policzkach chłonąłem kolejne karty książki wypełnione po brzegi dinozaurami, makabrą i... licznymi mniej lub bardziej subtelnymi scenami miłosnymi (co dla kilkunastolatka będzie miało pewnie niebagatelne znacznie i postrzegane było zapewne jako atut). Zaraz po zakończeniu lektury myślałem już tylko o tym by zacząć czytać następny horror. Kiedy sięgnąłem po powieść po kilkunastu latach po raz kolejny się nie zawiodłem. Dobre czytadło, dobra rozrywka. Nic dodać, nic ująć. Książce należy się ocena dobra. A plusa daję jej subiektywnie od siebie. Za dawne czasy.

bottom of page