top of page

KSIĘGA KRWI I

I WYDANIE ORYGINALNE:

1984, Sphere Books, London, UK

I WYDANIE POLSKIE:

1991, Phantom Press International, Gdańsk

TŁUMACZENIE:

Robert Mroziński

OPRAWA: Miękka

RECENZOWANE WYDANIE:

patrz wyżej - wydanie I

Używając pojęcia „kultowy” przy cyklu „Księga krwi” Clive`a Barkera na pewno nie popełnimy zbytniego nadużycia. Opublikowane a przełomie lat 1984-1985 zbiory opowiadań, objawiły światu niesamowity talent, w którym sam Stephen King upatrywać miał przyszłości horroru. Na pierwszy tom składa się 6 opowiadań:

  • Księga Krwi (The Book of Blood) – choć stanowi zamknięto całość, to jest również swego rodzaju wstępem do kolejnych opowiadań. Simon McNeal to medium – szarlatan. W domu, o którym mówi się, że jest nawiedzony, przy pomocy sztuczek godnych doświadczonego iluzjonisty sprawia, że umarli wypisują na ścianach domu wiadomości dla żywych. Z czasem jednak cierpliwość tych, którzy odeszli się kończy i rzeczywiście zaczynają przekazywać swoje historie. Problem jednak w tym, że nie spisują ich na papierze, czy ścianach, lecz jako nośnik swego przekazu wybierają ciało oszusta. Historie te znajdują się na kartach kolejnych 6 tomów „Ksiąg Krwi”. Jak na swoiste preludium opowiadanie czyta się w miarę dobrze. Rozbudza apetyt na kolejne historie.

  • Nocny Pociąg z Mięsem (The Midnight Meet Train) – rzecz, której nie trzeba chyba zbytnio przedstawiać. Już sam tytuł brzmi genialnie i dla ludzi trzymających się z daleka od horroru stanowić będzie ostrzeżenie, że mają do czynienia z czymś wyjątkowo okropnym, na fana horroru zaś podziała jak magnes. Leon Kaufman to nieco znudzony swą pracą, Nowym Jorkiem i chyba całym swym życiem pracownik biurowy. Mahogany z pozoru wygląda całkiem podobnie do niego. Marynarka, koszula, krawat... Niewiele wskazuje na to, że pod tym płaszczykiem zwykłego szaraczka ukrywa się seryjny morderca, specjalizujący się w wyjątkowo okrutnym (podobnym pracownikowi rzeźni) traktowaniu swych ofiar, który terroryzuje od jakiegoś czasu nowojorskie metro. Obaj dżentelmeni będą mieli okazję spotkać się w wagonach tytułowego „nocnego pociągu z mięsem”. Pozycja absolutnie obowiązkowa, oryginalna fabuła, ciekawe zakończenie. O dziwo muszę jednak przyznać, że chyba bardziej podobała mi się ekranizacja, która nieco bardziej rozwija naszkicowane przez Barkera wątki. Mimo wszystko – 5.

  • Yattering i Jack (The Yattering and Jack) – utwór dość nietypowy dla twórczości Barkera. Bardzo lekki, praktycznie bez przemocy za to ze sporą dozą poczucia humoru. Yattering to niższej rangi demon zesłany na ziemię przez Belzebuba by dręczyć Jacka Polo, którego przodkowie zaszli nieco za skórę „władcy much”. Jack jednak to niesłychanie spokojny człowiek. Na nic zdają się wszystkie sztuczki demona, który zaczyna obawiać się, że wkrótce to nie jego ofiara, ale on sam – w obliczu swej bezsilności – postrada zmysły. Bożonarodzeniowa wizyta córek Jacka sprawia jednak, że mężczyzna chciał nie chciał, nie uniknie bliższej konfrontacji z dokuczającym mu Yatteringiem. Opowieść doczekała się ekranizacji w ramach telewizyjnej serii „Tales from the Darkside”

  • Blues świńskiej krwi (Pig Blood Blues) – Intrygujący tytuł niemniej intrygującej opowieści. Neil Redman – policjant w stanie spoczynku podejmuje pracę w ośrodku wychowawczym dla młodych chłopców, W przybytku tym dzieją się tajemnicze rzeczy, a kluczem do ich wyjaśnienia może być kontakt jaki Redman nawiązał z nieakceptowanym przez resztę podopiecznych ośrodka chłopcem – Laceyem. Upiera się on, że źródłem wszystkiego zła jest pobliski chlew – siedlisko gargantuicznych rozmiarów świni. Jest w tej opowieści dużo właściwych Barkerowi flaków i krwi, ale jest też coś chociażby z „Piotrusia Pana”- wszakże Henessey – zaginiony chłopiec uparcie powtarzał swoim kolegom, że nigdy nie stanie się dorosły. Można więc ten utwór potraktować jako swego rodzaju bajkę dla dorosłych. Zdumiewająco natomiast aktualny (w obliczu fobii fundowanej nam ostatnio przez media a związanej z „kryzysem krymskim”) jest natomiast fragment utworu związany z procesem indoktrynacji chłopców w ośrodku za pomocą mediów masowego przekazu: „Rozpoczął się wieczorny seans telewizyjny. Wszyscy będą siedzieli jak przyklejeni przed migocącym pudłem[…]. Będą wgapiać się w papkę na temat wyczynów gliniarzy, sportowców i żołnierzy. Ich usta będą otwarte, a mózgi zamknięte”.

  • Seks, śmierć i światło gwiazd (Sex, Death and Starshine) – Tytuł opowiadania pasowałby znakomicie do jakiejś rozprawy o twórczości Barkera. Opowiadanie jest uczciwe, dostajemy w nim wszystko o czym wspomniał tytuł, niekiedy nawet dość silnie skondensowane jak w przypadku sceny seksu z martwą (jak się okaże) gwiazdą filmową. Rzecz opowiada o reżyserze, który w dość kiepsko prosperującym starym teatrze ma zamiar wystawić „Wieczór Trzech Króli”. W tytułowej roli obsadza niezbyt zdolną aktorkę powszechnie rozpoznawalną z oper mydlanych – po części celem przyciągnięcia jak najszerszej widowni, po części z bardziej osobistych pobudek (jak sam mówi, kiedy kończy zaspokajać go oralnie ma ochotę bić jej brawo). Przygotowania do premiery zaczyna nawiedzać tajemniczy mężczyzna, który twierdzi, iż jego żona nadawałaby się bardziej do pierwszoplanowej roli, o podupadającym teatrze wie praktycznie wszystko, co wskazuje że jest od niego o wiele starszy. To z kolei oznacza, iż jest człowiekiem bardzo sędziwym bądź... martwym.

  • W górach, miastach (In the Hills, the Cities) – Po raz kolejny wszystko z czego słynie Barker. Tym razem podane w bliższej serca autorowi formie. Po Jugosławii podróżuje para gejów przeżywająca dość poważny kryzys w związku. Najprościej rzecz ujmując – jeden z panów jest rozintelektualizowanym dziennikarzyną myślącym, że pozjadał wszystkie rozumy, który podejrzewa swego partnera o bycie zwykłym pustakiem, którego nie są w stanie zainteresować nawet najbardziej ważkie problemy polityczne czy gospodarcze. Całe szczęście kryzys zostaje przynajmniej częściowo zażegnany, gdy uważany za wspomnianego „pustaka” pan wpada na genialny w swej prostocie pomysł i zadaje pytanie „chcesz się pieprzyć?”. Twierdząca odpowiedź zapytanego obniża napięcie, jednak para turystów staje przed dużo większym problem. Oto bowiem znaleźli się w pobliżu miejsca rywalizacji dwóch miejscowości – Popolacu i Podujeva. Rywalizacja ta przybiera dość spektakularne kształty. Mianowicie ogół populacji danej wioski działa w możliwie największej kooperacji, przy pomocy lin i siły swoich mięśni tworząc jednego wielkiego człowieka. Nie jest to może zupełnie oryginalne – przywodzi przecież na myśl organiczne teorie społeczeństwa czy państwa, bądź inne „Wicker Many”. Nawet sam Barker nigdy nie wstydził się przyznać, że inspiracją dla dwóch olbrzymów opisywanych w opowieści była twórczość Goyi – w szczególności „Olbrzym” i „Saturn pożerający własne dzieci”. Mimo tego jest niezwykle klimatyczna. Po trochu oniryczna, po trochu bałkańska, krwawa i naprawdę w duchu obrazów Goyi opowiastka. Daje też do myślenia: Jak zekranizować takie cacko?

follow us:

© 2014 by Michał Kotkowski. Proudly created with Wix.com

  • Facebook Classic
  • Twitter Classic
  • c-youtube
bottom of page