ANABELLE: NARODZINY ZŁA
To już kolejny film z uniwersum „Obecności” (uniwersum Warrenów?) - i musimy się do tego zacząć przyzwyczajać, bo na horyzoncie widać już „The Nun”, a i gdzieś w oddali słychać jakieś pierwsze plotki o „The Crooked Man”. Całe szczęście póki co, filmy te trzymają dość solidny poziom (choć pierwsza „Annabelle” była z nich zdecydowanie najsłabsza), więc nie mamy się co martwić.
Tym razem rzecz dzieje się w wielkim domu, który samotnie zamieszkuje małżeństwo Mullinsów, którzy w potwornym wypadku samochodowym stracili ukochaną córeczkę. 12 lat później do ich przybytku wprowadza się Siostra Charlotte i sześć dziewczynek ze zlikwidowanego sierocińca. Jedna z najmłodszych dziewcząt – Janice odnajduje za sprawą tajemniczych wskazówek lalkę, którą Pan Mullins niegdyś zrobił dla swej córki. Nie wyniknie jednak z tego nic dobrego...
Być może dlatego, że po obejrzeniu pierwszej „Annabelle” nie obiecywałem sobie po jej kolejnych odsłonach zbyt wiele, ten prequel bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Opowiadana historia potrafi zainteresować. Ciekawym rozwiązaniem jest umiejscowienie akcji w latach 50-tych ubiegłego stulecia. Na klimat filmu świetnie wpływa też dom, w którym rozgrywa się akcja. Choć pełen dzieci i dziecięcych akcesoriów (lalek, maskotek, domków dla lalek), to pozbawiony radości i uśmiechu. Takie miejsca znane są horrorowi i zazwyczaj się w nim sprawdzają („Sierociniec”, „Szepty”, „Kobieta w Czerni 2”, czy choćby rozdział „Sierociniec” w „Painkillerze” - by nie pozostawać tylko w kręgu horroru filmowego). Nie inaczej było tym razem. Właściwie to należy również zauważyć, że niektóre lokacje bardzo przypominają te z hiszpańskiego „Sierocińca” (dla przykładu schowek pod schodami wykorzystywany przez dziecięcych bohaterów obu filmów do zabawy w chowanego). Bardzo fajnie zagrali aktorzy. Młode aktorki wypadły naprawdę naturalnie. Relacje między nimi są wiarygodne. Od samego początku widz (zakładając, że jest w miarę poukładany emocjonalnie) odczuwa wobec nich współczucie, jako pokrzywdzonych przez los i trzyma kciuki, by opowiadana historia zakończyła się dla nich pomyślnie. Ale również i starsi aktorzy prezentują się dobrze. Zaś postać Pani Mullins – w zasadzie nie wychodzącej ze swojego pokoju, skrytej za porcelanową maską zasłaniającą jej pół oblicza czyni sporo dobrego dla klimatu filmu. Muzyka, zdjęcia i efekty specjalne, jak zdążyliśmy się już w przypadku produkcji orbitujących wokół „Obecności” są na najwyższym poziomie. Bardzo przypadło mi do gustu również to, w jaki sposób twórcy puszczają oko do widza, wprowadzając do filmu „prawdziwą” Annabelle – tą szmacianą pacynkę znaną z muzeum Warrenów i z niezliczonych fotografii.
Naprawdę fajne kino. Ogląda się je jednym tchem, nie nuży. Film zrealizowany bez zastrzeżeń i dobrze zagrany. Znacznie lepszy od pierwszej „Annabelle” - jeżeli porównywać do poprzedniego filmu z serii, i znacznie lepszy od pełnometrażowego „Lights Out” - jeżeli porównywać do poprzedniego filmu autorstwa wyreżyserowanego przez Sanberga.
Anthony LaPaglia (Samuel Mullins); Samara Lee (Bee); Miranda Otto (Esther Mullins); Brad Greenquist (Victor Palmeri); Lulu Wilson (Linda); Talitha Eliana Bateman (Janice - as Talitha Bateman); Stephanie Sigman (Sister Charlotte); Mark Bramhall (Father Massey); Grace Fulton (Carol); Philippa Coulthard (Nancy); Tayler Buck (Kate); Lou Lou Safran (Tierney); Joseph Bishara (Annabelle Demon); Alicia Vela-Bailey (Evil Mullins / Demon Hands); Lotta Losten (Adoption Agent); Fred Tatasciore (Demon Voice); Bonnie Aarons (Demon Nun); Karalee Austin (Church Member); Adam Bartley (Officer Fuller); Ward Horton (John Form); Brian Howe (Pete Higgins); Tyler A. Johnson (Priest Holding Annabelle); Kerry O'Malley (Sharon Higgins); Tree O'Toole (Annabelle Higgins); Liam James Ramos (Small Boy); Trampas Thompson (Thin Man).
Reżyseria: David F. Sandberg;
Scenariusz: Gary Dauberman;
Muzyka: Benjamin Wallfish;
Zdjęcia: Maxime Alexandre.
USA, 2017, 109 min.
Produkcja: Richard Brener, Michael Clear, Walter Hamada, Steven Mnuchin, Michelle Morrissey, Dave Neustadter, Hans Ritter, Peter Safran, James Wan / Atomic Monster, New Line Cinema, RatPac-Dune Entertainment, Safran Company, Warner Bros